W 2019 r. sprzedaż mieszkań na sześciu głównych rynkach była lekko wyższa rok do roku, choć pierwotnie spodziewana była dalsza korekta. Mieszkania sprzedają się dobrze mimo wzrostu cen. Co napędza popyt?
Liczba sprzedawanych, jak również wprowadzanych na rynek mieszkań jest w miarę stabilna. Jeśli popatrzymy na wskaźniki makroekonomiczne, to uznamy, że z pewnością nie mamy do czynienia i nie spodziewamy się powtórzenia bańki spekulacyjnej, jaką widzieliśmy podczas poprzedniej hossy ponad dziesięć lat temu. Ceny mieszkań rosną z kilku powodów – przede wszystkim w górę idą koszty wykonawstwa, drożeją grunty, coraz trudniej o dobre działki, co jest problemem głównie dla firm, które nie posiadają dużych banków ziemi.
Ceny rosną też z uwagi na wciąż niezaspokojony popyt na mieszkania. W Polsce na 1 tys. mieszkańców przypada 381 lokali, a średnia w Unii to 478. Uzupełnianie substancji mieszkaniowej potrwa u nas pewnie kilkanaście lat. Dodatkowo rekordowo niskie stopy procentowe zachęcają do lokowania oszczędności w mieszkaniach, co pozwala na czerpanie przychodów z najmu krótko- i długoterminowego, jak i cieszenie się wzrostem wartości lokalu w czasie. Dość trudno dziś znaleźć inne możliwości atrakcyjnego inwestowania.
W 2019 r. mieszkania średnio podrożały o 9–10 proc. W zależności od aglomeracji było to kilka lub kilkanaście procent. Co nas czeka w tym roku?
Myślę, że ze względu na przytoczone wcześniej czynniki tendencja pozostanie wzrostowa, choć zapewne będzie to spokojniejsze tempo niż w poprzednich latach. Mieszkania drożeją, ale przecież z drugiej strony rośnie średnia płaca, poziom skumulowanej inflacji oraz PKB.