Prestiż rządzi się swoimi prawami, także na rynku mieszkań. – Kryzys z pewnością nie dotknął nieruchomości premium. W trudnych, niepewnych czasach zainteresowanie prestiżowymi apartamentami rośnie. W Złotej 44, warszawskiej wieży będącej synonimem luksusu, sprzedaż bardzo przyspieszyła – podkreśla Rafał Szczepański, wiceprezes BBI Development i członek zarządu Złotej 44. – Ostatnio sprzedaliśmy trzypoziomowy penthouse na najwyższych piętrach za rekordową na polskim rynku kwotę. W ofercie zostały najlepsze, najdroższe apartamenty. Na klientów nie musimy długo czekać, choć średnie ceny to 30–40 tys. zł za metr. Odzwierciedlają jakość nieruchomości. Złota 44 to światowa ekstraklasa.
Oferta się kurczy
Apartamenty premium są jak dzieła sztuki, które zamożni klienci chcą mieć w kolekcji. – Dziś transakcjom sprzyjają napięcia związane z walutami, obawy o wartość pieniądza. Luksusowe apartamenty świetnie przechowują majątek – mówi Rafał Szczepański.
Luksus mieszkaniowy jest oczywiście trudny do wyprodukowania. – Niewielu może wykonać superluksusową wieżę. Nie postawimy jej w rok – mówi prezes. – Ceny apartamentów może nie rosną gwałtownie, ale na pewno nie spadają. Nie mam więc dobrych informacji dla tych, którzy czekają na okazje. Wyprzedaży nie będzie. Oferta w Złotej się kurczy, jesteśmy coraz mniej skłonni do negocjacji.
Mieszkania ze Złotej rzadko pojawiają się w ofercie rynku wtórnego. - Właściciele niechętnie się ich pozbywają. Jeśli już, to chodzi raczej o wymianę mieszkań w kolekcji. Ktoś sprzedaje apartament, by kupić inny.
Specjalizujący się w mieszkaniowym luksusie Michał Lech, właściciel agencji nieruchomości Michal Lech, podkreśla: – Drapacze chmur w Warszawie rządzą się zupełnie innymi prawami niż przeciętny rynek nieruchomości luksusowych. – Mam tu na myśli twardy luksus, czyli Złotą 44, w której sprzedaży i wynajmie specjalizuję się od pięciu lat – wyjaśnia. – Twardy luksus, jak diament, ma się dobrze niezależnie od okoliczności. Raczej zakpił sobie z zarazy. Ani na rynku wtórnym, ani na pierwotnym ceny nie spadły nawet o złotówkę, a w szczycie pandemii wynajęliśmy więcej mieszkań niż w całym 2019 r.