Deweloperski Fundusz Gwarancyjny (DFG) jednak powstanie. Po kilku latach pracy nad projektem rząd zdecydował się bowiem przyjąć przepisy w tej sprawie. Było to sporym zaskoczeniem dla rynku. Dzięki funduszowi w razie upadłości inwestora kupujący mieszkanie nie stracą pieniędzy. Deweloperzy ostrzegają jednak, że ceny mieszkań mogą pójść w górę.
Parasol nad kupującymi
Nowe przepisy zawiera projekt noweli ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego (dalej: ustawa deweloperska). Przewidują stworzenie DFG ze składek wpłacanych przez deweloperów. Będą one odprowadzane od wpłat nabywców na mieszkaniowy rachunek powierniczy. Dla otwartych rachunków powierniczych wyniosą maksymalnie 2 proc. wartości każdego sprzedanego lokalu. Dla zamkniętych – maksymalnie 0,2 proc.
Projekt przewiduje maksymalną składkę. Nie oznacza to, że właśnie tyle wyniesie. Docelowa jej wysokość będzie wynikać z rozporządzenia resortu rozwoju, pracy i technologii.
Skąd pomysł na powołanie funduszu? Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wyjaśnił „Rzeczpospolitej", że dziś pieniądze klientów deweloperów trafiają najczęściej na otwarte mieszkaniowe rachunki powiernicze, które nie mają dodatkowych zabezpieczeń. Środki te nie są więc wystarczająco dobrze chronione.
– W trakcie prac legislacyjnych i spotkań z branżą deweloperską były dyskutowane różne rozwiązania, np. likwidacja rachunków otwartych. Wówczas deweloperzy uznali, że takie rozwiązanie odbije się negatywnie na finansowej kondycji branży, gdyż zmieni model finansowania budowy mieszkań. To z pieniędzy konsumentów budowane są bowiem mieszkania, a deweloper nie bierze na swoją inwestycję kredytu w banku – tłumaczy nam biuro prasowe UOKiK.