Przedmieścia kuszą niższymi cenami mieszkań

Mieszkania na przedmieściach są nawet o kilkadziesiąt procent tańsze niż w centrach. Ale są tacy, którzy z nich wracają.

Publikacja: 17.01.2025 04:07

Na powrót do miasta decydują się m.in. osoby, które mieszkanie na przedmieściach traktowały jako roz

Na powrót do miasta decydują się m.in. osoby, które mieszkanie na przedmieściach traktowały jako rozwiązanie tymczasowe

Foto: AdobeStock

Kilkoro klientów, którzy po niespełna pięciu latach życia na przedmieściach zdecydowali się na powrót do miasta, trafiło ostatnio do biura Freedom Nieruchomości Poznań Centrum.

– Życie w nawet dobrze skomunikowanej podmiejskiej gminie może oznaczać coraz większe wyzwania. Częstsze dojazdy po przywróceniu pracy w biurze w pełnym wymiarze, brak infrastruktury kulturalnej i społecznej – to główne powody chęci zmiany – wylicza Hanna Morawska z Freedom. – Zwykłe wyjście do kina, na kolację do dobrej restauracji czy spotkanie „na mieście” staje się logistycznym wyzwaniem. A dzieci, zachwycone ogródkiem w czasie pandemii, dziś są często na etapie zmiany szkoły, co rodzi konieczność codziennego transportu do lepszej podstawówki czy liceum.

Czytaj więcej

Rynek mieszkań odbije? Deweloperzy w trochę lepszych nastrojach

Więcej przestrzeni. Ogród, dodatkowy pokój i gabinet do pracy

Przeprowadzka do miasta nie oznacza, jak mówi pośredniczka Freedom, chęci powrotu do tych samych warunków lokalowych. Powracający szukają większych nieruchomości niż te „sprzed pandemii”. – A to wiąże się często z koniecznością zaciągnięcia nowego kredytu i równoczesnej sprzedaży obecnego domu – mówi Hanna Morawska, która obsługuje taką wiązaną transakcję.

– Ucieczka 20 km od Poznania w 2020 r. kończy się na początku 2025 r. równoczesną sprzedażą domu i zakupem niemal 100-metrowego mieszkania w kamienicy w centrum miasta, skąd moja klientka dotrze do pracy pieszo w pięć minut – opowiada Morawska. – Jej dziecko za chwilę kończy przedszkole, klientka chce je posłać do placówki w mieście, o wyższym poziomie nauczania. Poza tym ma dość godzin za kierownicą.

Czy powroty do miast przybierają na sile? – Nie wyciągałabym aż tak jednoznacznych wniosków – zaznacza Morawska. – Wiele osób nadal szuka większej przestrzeni niż ta, na którą może sobie pozwolić w mieście. Różnica między ceną mieszkania na przedmieściach a tym w ścisłym centrum Poznania potrafi sięgać 5 tys. zł za mkw.

Wszystko zależy od standardu nieruchomości czy popularności gminy. – Ceny metra kwadratowego mieszkań na poznańskim Grunwaldzie oraz w pobliskich bardzo popularnych Komornikach różnią się często „tylko” o 1–2 tys. zł – podaje Morawska.

Na duże różnice w cenach wskazują dane BIG DATA RynekPierwotny.pl. W Warszawie za dwupokojowy lokal trzeba zapłacić średnio ok. 773,5 tys. zł, za miastem – niecałe 506 tys. zł. Cena jest aż o ponad jedną trzecią niższa.

– Oczywiście, część osób kupuje mieszkania w lokalizacjach podmiejskich ze względu na większy metraż. Dysponując kwotą 773,5 tys. zł, w okolicach Warszawy można bez problemu kupić czteropokojowe lokum – zauważa Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Serwis podaje, że pod koniec 2024 r. średnia cena mkw. nowych lokali w Warszawie nieco przekraczała 17,6 tys. zł, w okolicach miasta było to ok. 10,9 tys. zł – niemal 40 proc. mniej. Mieszkania w Krakowie deweloperzy w grudniu wyceniali średnio na 16,5 tys. zł za mkw., a w okolicach – na niespełna 10,4 tys. zł. We Wrocławiu – na 14,7 tys. zł i niemal 9,9 tys. zł pod miastem, w Trójmieście jest to odpowiednio – ponad 15,9 tys. zł i ponad 11,6 tys. zł (okolice aglomeracji), w Łodzi – niemal 11,5 tys. i 7,9 tys. zł, a w Poznaniu – 13,3 tys. i niemal 8,7 tys. zł za mkw.

Foto: mat.prasowe

Marek Wielgo zwraca uwagę na znacznie mniejszą różnicę przeciętnej ceny mkw. mieszkań w Trójmieście i wokół metropolii. – W nadmorskich miejscowościach powstają mieszkania wakacyjne, które są dużo droższe niż lokale w zwykłych blokach – wyjaśnia. – Np. w Helu średnia cena mkw. mieszkań pod koniec grudnia to ok. 23,2 tys. zł, a w Jastrzębiej Górze – ok. 16,7 tys. zł. W Redzie lokale kosztowały średnio 8,7 tys. zł za mkw.

Kluczowe znaczenie ma podaż i cena gruntów. – W miejscowościach okalających metropolie działki są dużo tańsze. W podmiejskich lokalizacjach dominuje popularny segment rynku mieszkań – wyjaśnia Wielgo. – W metropolii średnią cenę mkw. windują bardzo drogie mieszkania premium dla zamożnych nabywców.

Czytaj więcej

Sprzedający mieszkania odpuszczają. Korekty cen w ogłoszeniach

Miasta kwadransowe. Kto szuka mieszkań w centrach miast

Ceny są bardzo zróżnicowane nie tylko w obrębie aglomeracji, ale i miast. RynekPierwotny.pl podaje, że np. w Śródmieściu Warszawy średnia cena nowych mieszkań to ponad 40,9 tys. zł mkw., a na obrzeżach, w takich dzielnicach, jak Wesoła, Rembertów, Wawer, Białołęka, średnia wynosi mniej niż 14 tys. zł. W okolicach Warszawy można znaleźć nowe mieszkania średnio poniżej 8 tys. zł (np. w Górze Kalwarii) czy za 10 tys. zł (np. w Błoniu). Średnio 11–13 tys. zł za mkw. kosztują lokale w Legionowie, Piasecznie, Pruszkowie.

- Na korzyść miejscowości okalających największe miasta przemawia często liczba stosunkowo tanich mieszkań. Np. w Poznaniu było pod koniec grudnia tylko 37 lokali wycenionych na mniej niż 9 tys. zł za mkw., podczas gdy w podpoznańskich miejscowościach ten warunek spełniało 800 mieszkań z ujawnioną ceną – wskazuje Marek Wielgo. – Podobnie jest w pozostałych aglomeracjach, z wyjątkiem Łodzi, gdzie deweloperzy pod koniec ubiegłego roku oferowali ponad 950 mieszkań za mniej niż 9 tys. zł za mkw., a w aglomeracji – niespełna 280.

Czytaj więcej

Mniej za mieszkanie od dewelopera. Sprzedaż lokali podskoczy?

Marek Wielgo zauważa, że w 2023 r. nowe lokale w podmiejskich lokalizacjach w przeliczeniu na metr na ogół drożały wolniej niż w metropoliach. – Ale w ubiegłym roku trend się odwrócił. W okolicach Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania średnia cena metra kwadratowego wzrosła bardziej niż w metropoliach, co oznacza, że różnice w cenach się skurczyły – zauważa. - Pogłębiły się za to w aglomeracjach Trójmiasta i Łodzi. W pierwszym przypadku może to świadczyć o zmniejszeniu się w ofercie liczby stosunkowo drogich tzw. mieszkań wakacyjnych.

Pytany o powroty do miast Wielgo podkreśla, że zjawisko nie jest nowe.

– Przyczyn jest co najmniej kilka. Na taki ruch decydują się np. osoby, które mieszkanie na przedmieściach traktowały jako tymczasowe rozwiązanie. Jakiś czas nie było ich stać na lokum w wymarzonym miejscu. Gdy ich sytuacja materialna się zmieniła, wróciły do miasta, żeby korzystać z jego atrakcji, żeby nie tracić czasu na dojazd do pracy i dowożenie dzieci do szkoły – wyjaśnia ekspert. – Oczywiście, wśród powracających są też i tacy, którzy zbyt pochopnie podjęli decyzję o przeprowadzce na obrzeża. Miało być „sielsko i anielsko”, ale dojazdy do pracy okazały się zbyt uciążliwe i kosztowne.

Na pewno nie brakuje też, jak podkreśla ekspert portalu RynekPierwotny.pl, chętnych na mieszkania budowane na obrzeżach miast lub w okalających je miejscowościach. – W najbliższych latach to właśnie lokalizacje podmiejskie będą prawdopodobnie szybciej zyskiwały na popularności – uważa ekspert. – Na przeprowadzkę coraz częściej będą się decydowali ludzie młodzi, którzy muszą się posiłkować kredytem.

Czytaj więcej

Mieszkania z drugiej ręki. Ile chcą sprzedający?

Także Paweł Grabowski z trójmiejskiej agencji BIG Property zaznacza, że powroty do miast to zauważalny od lat trend. – Są dwa główne powody takiego kierunku przeprowadzek. Pierwszy to uciążliwość dojazdów do pracy oraz dowożenia i odbierania dzieci z przedszkoli, szkół i zajęć dodatkowych. W centrum miasta żłobki, przedszkola i szkoły są zwykle w zasięgu kilkuminutowego spaceru – mówi. – Drugi powód to wiek. Często do miast wracają ludzie starsi, którzy zostali sami w zbyt dużych domach na przedmieściach. Dom to nie tylko duża przestrzeń, ale też ogrom obowiązków i niemałe koszty utrzymania nieruchomości. Dlatego decydują się oni na zakup mniejszych niż dom mieszkań w centrum, co nie oznacza, że małych. Często są to ponad 100-metrowe apartamenty. Zamykają za sobą drzwi. O budynek dba wspólnota. W blokach są windy, nie muszą chodzić po schodach między piętrami.

Katarzyna Liebersbach-Szarek z krakowskiej agencji Nieruchomości Łobzowskie ocenia, że większość osób wracających do centrum to albo osoby starsze, które chcą mieszkać zgodnie z filozofią miasta 15-minutowego, czyli mieć szybki dostęp do kultury, zakupów, lekarza, albo rodzice, którym tak obrzydło dowożenie dzieci do centrum (szkoła, basen, zajęcia dodatkowe), że porzucają sielską wieś lub obrzeża – mówi.

Dom i dobry internet. Czego oczekują mieszkający na obrzeżach

Pytana o ceny Katarzyna Liebersbach-Szarek zauważa, że w śródmieściu Krakowa są różne lokalizacje i różne standardy budynków. – Są mieszkania, które kosztują 18–22 tys. zł za mkw., a nawet więcej, ale są i takie za 14 tys. – wskazuje. – Na obrzeżach nie ma takich cen jak 18–22 tys. zł za mkw., ale 10–14 tys. zł już tak – mówi pośredniczka.

Jej zdaniem różnice w cenach mogą się pogłębiać. – W centrum praktycznie nie ma już pustych działek. Deweloperzy często kupują zabudowane tereny, wyburzają budynki, by zbudować coś nowego – zauważa. – Takie nieruchomości są bardzo drogie. A ceny na rynku wtórnym są w pewnym sensie uzależnione od rynku pierwotnego.

Czytaj więcej

Co będzie hitem na rynku mieszkań w 2025 roku

Adam Wnuk, doradca z wrocławskiego oddziału Północ Nieruchomości, uważa, że dynamika zmian cen będzie zależeć m.in. od tego, gdzie kupujący będą szukać swoich nowych nieruchomości.

– Uważam, że w zyskujących popularność podwrocławskich miejscowościach (np. Siechnice) ceny wzrosną. Dystans między Wrocławiem się zmniejszy – przewiduje Adam Wnuk. – Oczywiście, trend będzie dotyczył tylko niektórych miejscowości. Nie można wykluczyć, że ceny wzrosną także we Wrocławiu, jeśli pozwoli na to koniunktura – dodaje, wskazując na bardzo dużą rozpiętość cen mieszkań w samym mieście. – Na jednej wrocławskiej ulicy, gdzie są i stare kamienice, i nowe apartamentowce, ceny mkw. lokali potrafią się różnić nawet o 5–8 tys. zł – wskazuje.

Adam Wnuk nie zauważa wyraźnego trendu powrotu do miast. – Klienci, których ostatnio obsługiwałem, kupowali domy lub mieszkania poza Wrocławiem. Widzę rosnące zainteresowanie nieruchomościami na obrzeżach miasta lub w mniejszych miejscowościach pod miastem – mówi. – Mam sporo klientów, głównie młodych, którzy kupują działki, planując budowę domu poza granicami Wrocławia, często w odludnych acz urokliwych miejscach. Warunek jest zawsze ten sam: dobre połączenie internetowe, żeby móc sprawnie pracować.

Kilkoro klientów, którzy po niespełna pięciu latach życia na przedmieściach zdecydowali się na powrót do miasta, trafiło ostatnio do biura Freedom Nieruchomości Poznań Centrum.

– Życie w nawet dobrze skomunikowanej podmiejskiej gminie może oznaczać coraz większe wyzwania. Częstsze dojazdy po przywróceniu pracy w biurze w pełnym wymiarze, brak infrastruktury kulturalnej i społecznej – to główne powody chęci zmiany – wylicza Hanna Morawska z Freedom. – Zwykłe wyjście do kina, na kolację do dobrej restauracji czy spotkanie „na mieście” staje się logistycznym wyzwaniem. A dzieci, zachwycone ogródkiem w czasie pandemii, dziś są często na etapie zmiany szkoły, co rodzi konieczność codziennego transportu do lepszej podstawówki czy liceum.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Apetyt inwestorów na prywatne akademiki jest większy niż na mieszkania na wynajem
Nieruchomości
Lokator zdecyduje o wystroju mieszkania
Nieruchomości
Mieszkaniówka czeka na obniżki stóp procentowych
Nieruchomości
Inwestycje na terenach objętych planami generalnymi lotnisk odblokowane
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Nieruchomości
Poradnik. Jak sprawdzić stan prawny nieruchomości przed zakupem?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego