„Zaprogramowany rynek mieszkaniowy” – w tak zatytułowanym panelu „Rzeczpospolitej” wzięli udział Robert Chojnacki, założyciel portalu Tabelaofert.pl i REDNET Property Group, prezes REDNET 24, Marek Straszak, członek zarządu firmy deweloperskiej Matexi Polska i Marcin Drogomirecki, ekspert rynku.
Rynek mieszkań znalazł się w ciekawym punkcie. W styczniu wygaszono program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, a jego następcy – kredytu „Na start” wciąż nie ma. I nie wiadomo, kiedy będzie. Nie chce go ani Lewica, ani Trzecia Droga.
Zdrowsze zasady
Okazuje się, że rynek działa i bez tanich kredytów. Sprzedaż mieszkań wprawdzie spadła, ale transakcje przecież są. A nakręcone „Bk 2 proc.” ceny mieszkań już nie galopują. Raporty mówią o stabilizacji . Czy program tanich kredytów jest więc potrzebny? Po co i komu? W jakim kształcie? A może trzeba stymulować rynek najmu mieszkań.
Robert Chojnacki stwierdził, że program tanich kredytów jest potrzebny. – Opublikowaliśmy dane, z których wynika, że oprocentowanie kredytów w Polsce jest najwyższe w Europie, choć inflacja najwyższa nie jest. W tej chwili plasujemy się w środku stawki – tłumaczył prezes REDNET 24. – Takie programy jak „Bezpieczny kredyt 2 proc.” i „Na start” mają pomagać tym, którzy są pozbawieni szans na mieszkanie. Dziś część z tych osób odchodzi z banków z kwitkiem, zwłaszcza że banki zaostrzyły ostatnio politykę kredytową – zaznaczał. Dopłaty do kredytów to szansa na własne mieszkanie.
Według prezesa Chojnackiego program „Na start” nie spowoduje żadnego wzrostu cen mieszkań, czego obawia się część rynku. Tak było w przypadku „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” – To był jednak inny program, z innym założeniami, w innej sytuacji rynkowej, skierowany do innej grupy klientów – zauważył Robert Chojnacki.