Od pandemii minęło dużo czasu, a na rynku biurowym widać wyraźnie skutki: przede wszystkim dramatycznie niską podaż. Czy jest szansa na przełamanie tego trendu?
Rzeczywiście, mamy dzisiaj w Warszawie do czynienia ze zjawiskiem luki podażowej, która była prognozowana od czasów pandemii, kiedy deweloperzy spowolnili start nowych inwestycji. Przekłada się to na to, że w ciągu następnych trzech lat zostanie dostarczonych na rynek około 250 tys. mwk., jeśli porównamy to ze średnią z ostatnich pięciu lat, to spadek jest wyraźny. Czy sytuacja się zmieni – wiele zależy od tego, jakie będzie zainteresowanie powrotem do biur, dlatego że zjawiskiem, o którym nie możemy zapominać, a które jest ewidentnie efektem pandemii, jest praca hybrydowa. Fizycznie nie ma nas w takim stopniu, jak wcześniej, w biurach, co oznacza, że dzisiaj najemcy dążą do optymalizacji zajmowanej powierzchni. To również sposób na osiągnięcie efektywności kosztowej – bo indeksacja podniosła czynsze najmu, wzrosły też koszty eksploatacyjne.