Inflacja hamuje. Prognozy zakładają, że w czwartym kwartale tego roku może być już jednocyfrowa. A to nie pozostaje bez wpływu na rynek nieruchomości. Jak zauważa Katarzyna Kuniewicz, dyrektorka badań rynku w Otodom Analytics, „reakcję rynku mieszkaniowego na spowalniające procesy inflacyjne już obserwujemy przede wszystkim po stronie popytu”.
– Rosnąca w pierwszych miesiącach tego roku sprzedaż mieszkań to głównie efekt zmniejszenia przez UKNF wysokości bufora wpływającego na zdolność kredytową klientów – tłumaczy Katarzyna Kuniewicz.
Przypomnijmy, że banki przy ocenie zdolności kredytowej doliczają do bieżącej stopy procentowej nie 5 pkt jak wcześniej, a 2,5 pkt proc.
Nowa hossa
– Dodatkowo zapowiedź rządowego programu „Pierwsze mieszkanie” (jego częścią są tanie kredyty – red.) oraz perspektywa spowolnienia inflacji, choć wciąż wysokiej, aktywowały grupę nabywców, która już dziś może uzyskać kredyt hipoteczny – uważa ekspertka Otodom Analytics. Jak dodaje, grupa ta, obawiając się wzrostu cen mieszkań wywołanego wejściem w życie rządowego programu kredytowego, chce jak najszybciej dokonać transakcji.
Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, nie ma wątpliwości, że za nieuchronnym spadkiem inflacji musi pójść z niecierpliwością oczekiwany spadek stóp procentowych. A to odwróci trend spadku zdolności kredytowej i spowoduje wzrost popytu na mieszkania zarówno na rynku pierwotnym, jak i na wtórnym.