Kupujący swoje pierwsze mieszkanie lub dom z kredytów na 2 proc. będą mogli korzystać od lipca. Limit wieku to 45 lat, limit cen: 500 tys. zł (dla singli) i 600 tys. zł (dla rodzin). Maksymalny wkład własny to 200 tys. zł.
Z analiz wynika, że kryteria programu dopłat spełnia całkiem sporo mieszkań. Jak podaje Metrohouse, na obu rynkach w Warszawie odsetek lokali w cenie poniżej 600 tys. zł to 35 proc., w Krakowie – 45 proc., we Wrocławiu – 60 proc., w Poznaniu – 64 proc., w Gdańsku – 50 proc., w Katowicach – 70 proc., a w Bydgoszczy – 90 proc.
Szeregi na obrzeżach
A co z domami? Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, ocenia, że oferta domów spełniających warunki programu nie jest duża. – W ramach takiego kredytu będzie można pożyczyć maksymalnie 600 tys. zł. Wkład gotówkowy nie może być większy niż 200 tys. zł. Jeśli wkładem będzie działka budowlana, to łączna wartość inwestycji nie może przekroczyć 1 mln zł – przypomina analityk. – W najdroższych lokalizacjach taka kwota nie pozwoli na zakup.
Bartosz Turek zaznacza, że poza największymi miastami wspomniany budżet często jednak wystarczy, aby wybudować lub kupić mniej lub bardziej skromny dom. – Jako ciekawostkę dodam, że biorąc pod uwagę dane z portali ogłoszeniowych, w cenie do 800 tys. zł mieści się ok. połowy domów wystawionych na sprzedaż w Polsce – wskazuje. – Bez wątpienia to zawyżony odsetek, a do tego spora część domów wymaga gruntownego remontu albo nawet zburzenia i postawienia na nowo. Wynik pokazuje jednak, że na preferencyjny kredyt będzie można dom kupić.
Turek nie ma wątpliwości, że z programu będzie chciało skorzystać wiele osób planujących zakup lub budowę domu. – Powód jest prosty. Kredyt 2 proc. będzie, lekko licząc, trzy razy tańszy niż kredyty, które banki oferują dziś – wyjaśnia.