Cena najmu była bardzo atrakcyjna, bo tylko 1,3 tys. zł czynszu plus kaucja tej samej wartości. Po krótkim namyśle uznałem, że wynajmę to mieszkanie. Mężczyzna miał już gotowe umowy do podpisania, więc spisaliśmy dane z dowodów osobistych. Wpłaciłem kaucję plus 300 zł - zaliczkę na pierwszy czynsz. Powiedział, że to w ramach opłaty rezerwacyjnej.
Do lokalu miałem się wprowadzić na początku kolejnego miesiąca. Mężczyźnie to pasowało, gdyż chciał mieszkanie odświeżyć - pomalować ściany etc. Umówiliśmy się na telefon w połowie kolejnego tygodnia oraz na przekazanie kluczy.
Po dwóch dniach od podpisania umowy, dzwoniłem do tego mężczyzny, ale telefon milczał – był wyłączony. Trochę się zmartwiłem, że coś mu się mogło stać, w końcu mogło się coś stać. Kolejny dzień minął, a jego telefon milczał dalej.
Następnego dnia wieczorem poszedłem do tego mieszkania. Ochroniarz z budynku pokazał, które to są okna, żebym mógł zobaczyć, czy światło się pali, czy ktoś jest w domu. Światło się paliło. Wcześniej dzwoniłem domofonem, ale nikt nie odbierał. Ochroniarz jednak mnie wpuścił. Ku mojemu zaskoczeniu drzwi otworzyły trzy dziewczyny. Były lekko wystraszone, ale wpuściły mnie do środka. Okazało się, że wynajęły to mieszkanie na dobę od jakiegoś starszego pana. Zaczęło mi się to nie podobać. Wziąłem kontakt do tego starszego pana.
Następnego dnia zadzwoniłem pod podany numer i okazało się, że to człowiek z agencji nieruchomości, która zarządza wynajem kilku lokali w okolicy oraz że zajmuje się wynajmowaniem mieszkań na doby. Wyjaśnił, że w ciągu ostatnich dwóch dni jestem kolejną osobą , która dzwoni do niego z prośbą o wyjaśnienia.
Jak się okazało, mężczyzna, z którym podpisałem umowę i któremu dałem pieniądze, sam wynajął to mieszkanie na trzy doby. W tym samym czasie zrobił zdjęcia lokum i podszył się pod właściciela. Dał ogłoszenie w Internecie. Umawiał się z ludźmi na oglądanie mieszkania, a że cena była atrakcyjna ludzie byli zainteresowani wynajem i wpłacali mu pieniądze. Tak oszukał kilka par. Po trzech dniach zniknął.