Stare lotnisko było połączone wyjątkowo atrakcyjnie, bo nad brzegiem morza, którego temperatura nie spada nigdy poniżej 17 stopni Celsjusza. Dzisiaj jest to 27,1 stopni. Jest położone praktycznie w mieście (tak jak warszawskie Lotnisko Chopina) i dlatego zostało zamknięte, a operacje przeniesiono na nowo zbudowane Lefterios Venizelos oddalone od centrum o 30 minut podróży metrem (10 euro w jedną stronę). Na starym lotnisku budowany jest 45- piętrowy wieżowiec Marina Tower i 27 luksusowych willi z dostępem do morza. — Pod koniec tego roku wszystkie będą już wyprzedane — obiecuje Odisseas Athanasiou, prezes firmy deweloperskiej Lamda Development SA.
Jego firma skasowała już 700 mln euro w depozytach, a ceny metra kwadratowego zaczynają się od 9 tys. euro. I jak ostrzega Athanasiou, nieruchomości drożeją praktycznie z dnia na dzień, a cena metra kwadratowego w 2025 sięgnie z pewnością 14 tys. euro, chociaż już jest najwyższa w Grecji i porównywalna z tym, co trzeba zapłacić w Nowym Jorku, Szanghaju czy Genewie. — Wiem, że to bardzo drogo, ale jest popyt właśnie na najdroższe nieruchomości i mówimy o wartości bliskiej miliarda euro, kiedy już oddamy mieszkania właścicielom. To największy deweloperski projekt w Grecji, a powierzchnia jaką dysponuje inwestor jest trzy razy większa od terytorium Monako. Według wyliczeń greckich ekonomistów ma on szansę dorzucić do greckiego PKB 2,2 proc. i dać pracę 80 tys. osób. I jest nie do przeceniania w sytuacji, kiedy gospodarka tego kraju zaczyna powoli wychodzić z kryzysu po zapaści zadłużeniowej i pandemii COVID-19, podczas której PKB zmniejszył się o 8,2 proc.
Nic tu jednak nie wydarzyło się z dnia na dzień. Lotnisko zostało zamknięte w 2001 roku, a ziemię sprzedano Lamdzie dopiero w 2014 roku. Potem do roku 2017 koczowali tam uchodźcy, którzy nielegalnie pojawili się w Grecji, potem ich relokowano i przez 2 lata na terenach po Hellenikonie nic się nie działo. Projekt opóźniła także polityka i kryzys finansowy, bo banki niechętnie udzielały Grekom kredytów.
Teraz powierzchnia inwestycji ma 6,2 km kwadratowego, ma tam powstać 10 tys. luksusowych willi i apartamentów, zbudowany zostanie park, kasyno, prywatna marina, publiczna plaża o długości kilometra i 50 kilometrów ścieżek rowerowych. Przy tym cała inwestycja jest tak pomyślana, aby była neutralna dla środowiska, a więc energia będzie pochodziła ze źródeł odnawialnych, a co tylko możliwe, od oświetlenia po wywóz śmieci, ma być regulowane przez czujniki. Athanastasiu już reklamuje swój projekt jako jedno z pierwszych na świecie „zielonych" miast, które są budowane od zera. Dla Lamdy powodzenie tego projektu jest kluczowe, bo wcześniej firma wyspecjalizowała się w budowie centrów handlowych, które ucierpiały podczas pandemii. Ellinikon ma pomóc firmie uniezależnić się od powierzchni handlowych i docelowo udział tego biznes ma sięgać nie więcej, jak 45 proc. z obecnych 88 proc. Co nie zmienia faktu, że Lamda buduje w tej chwili 2 centra handlowe w pobliżu lotniska Venizelos.
Ellinikon ma być nie tylko luksusową sypialnią, ale i centrum biznesowym. Przeprowadzkę z centrum Aten zapowiedział już Piraeus Bank. — Grecja stanie się wkrótce światowej klasy centrum biznesu i wypoczynku i szybko oderwie się od wizerunku „słońce, woda, plaża" — rozmarza się Athanasiou. Na budowę biznes parku zamierza wydać w przyszłości miliard dolarów.