Za nami 2024 rok. Jaki to był czas na rynku mieszkań?
Rok 2024 był dla rynku mieszkaniowego takim czasem, którego nadejście było spodziewane jeszcze przed epidemią Covid-19, ale jej wybuch i cały szereg nieoczekiwanych wydarzeń w kolejnych latach sprawiły, że tak się opóźnił. W końcu jednak przyszedł. Miniony rok był czasem powolnego powracania rynku nieruchomości do normalności. Oznacza to stabilizację popytu, odbudowę mocno uszczuplonej oferty sprzedaży mieszkań – zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, oraz rozpoczęcie procesu urealniania cen. Te bowiem – powiedzmy sobie szczerze – w ostatnim czasie odleciały w kosmos.
I ciągle w tym kosmosie są.
Ceny ofertowe mieszkań rzeczywiście są wysokie. Widać to w ogłoszeniach sprzedaży. Ale to iluzja. Dziś do transakcji dochodzi tylko wtedy (poza nielicznymi wyjątkami), gdy sprzedający zdecyduje się na obniżkę. Na rynku wtórnym zwykle są to zniżki nie rzędu 3 czy 5 tys. zł, ale 5, 10, a nawet ponad 15 proc. Jeśli uwzględnimy takie rabaty, to okaże się, że mieszkania, które się sprzedają, czyli są przedmiotem obrotu, a nie tylko pozycją wśród ogłoszeń, są już wyraźnie tańsze.
Ale przecież nie wszystkie i nie wszędzie. Dużo zależy np. od wielkości lokalu.
Zróżnicowanie cen jest bardzo duże i cały czas się powiększa. Metr kwadratowy w apartamentowcu może być nawet pięć razy droższy niż metr mieszkania z dolnej półki. Stawki są uzależnione nie tylko od lokalizacji i powierzchni mieszkania, ale też standardu – zarówno samego lokalu, jak i budynku, w którym się znajduje. Ważna jest też wielkość oferty lokali określonego typu w danej lokalizacji. Czy jest ich dużo? Czy może to pierwsze oferty po długim czasie? Jeśli są to rodzynki, na które czeka wielu chętnych, to rabaty nie będą duże, a może nie będzie ich wcale.
Przykład takich mieszkaniowych rodzynków?
Każdy klient ma swoje preferencje, każdy szuka czegoś innego. Dla jednego będzie to mieszkanie z garażem w lokalizacji, w której garaży jest jak na lekarstwo, dla innego konkretne, upatrzone osiedle czy nawet budynek. Ktoś inny może szukać lokalu np. tylko w pobliżu swojego dotychczasowego miejsca zamieszkania albo w bliskim sąsiedztwie rodzeństwa czy rodziców. Może się okazać, że właśnie tam brakuje ofert. Kiedy mieszkanie spełniające określone kryteria pojawi się w końcu w ofercie, a chętnych do jego kupna będzie wielu, sprzedający może nie tylko nie być skłonny do negocjacji ceny, ale nawet sprzedać je drożej.
Część prognoz mówiących, że w 2024 r. mieszkania będą tylko drożeć, choć może mniej niż w 2023 r., się nie sprawdziła.
U progu 2024 r. nie wiedzieliśmy, jak potoczy się sprawa dopłat do kredytów. Nowy rząd zapowiadał nowy program wsparcia kupujących mieszkania w miejsce wygaszonego „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” Skończyło się na zapowiedziach, dopłat nie było. Poza tym rok temu nie wiedzieliśmy, jak się rozwinie sytuacja na Wschodzie, czy i jak duży będzie napływ uchodźców, jak zmienią się przepisy prawa budowlanego ani też, jak będzie przebiegać walka z inflacją.