Skąd pomysł, żeby urzędnik miejski z niemal 25-letnim stażem w poznańskim ratuszu, w latach 2018-2024 zastępca prezydenta miasta, zaczął reprezentować interesy deweloperów? Trudno nie zacząć od listu, który napisał pan do ministra rozwoju w marcu tego roku. Poprzednie władze w ub.r. uchwaliły przepisy zwalczające tzw. patodeweloperkę, które miały wejść w życie 1 stycznia, czyli po zaledwie dwóch miesiącach, później termin przesunięto na 1 kwietnia, a ostatecznie nowa ekipa – choć początkowo się opierała – dała czas do 1 sierpnia. Pan w liście też apelował o przesunięcie terminu – z uwagi na zagrożenie projektów miejskich, co odebrano jako lobbowanie za interesami przedsiębiorstw.
Jeśli chodzi o pracę w samorządzie, przeszedłem całą ścieżkę zawodową od młodszego referenta, przez dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, po zastępcę prezydenta. To ogromny bagaż doświadczeń i kompetencji, łącznie z wykształceniem, bo specjalizuję się w prawie nieruchomości. O tym, że nie będę zasiadać w zarządzie w nowej kadencji, rozmawialiśmy z prezydentem Jackiem Jaśkowiakiem wcześniej, ale to nie miało oznaczać zakończenia mojej pracy dla miasta.
Otrzymałem dobrą propozycję pracy w jednej ze spółek mieszkaniowych, ale jednocześnie ofertę od Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD), co było dla mnie zaskoczeniem, bo przecież nie sygnalizowałem chęci zmian. Potraktowałem to jako wyraźny sygnał ze strony środowiska deweloperskiego świadczący o woli i potrzebie jeszcze większego uwrażliwienia na kwestie społeczne, na większe otwarcie na współpracę z samorządami. Myślę, że to moje kompetencje spowodowały, że rynek sięgnął po mnie. Propozycję potraktowałem jako ciekawe wyzwanie zawodowe, wyjście ze strefy komfortu. Jestem w optymalnym wieku, by rozwijać swoje doświadczenie zawodowe w nowym miejscu. Z nowym prezesem PZFD, Maciejem Wandzlem, mamy podobne myślenie o rynku mieszkaniowym w Polsce.
Odnosząc się do listu: po pierwsze, skupiałem się w nim na wycinku, za który odpowiadałem, czyli na zagrożonych inwestycjach dwóch spółek publicznych — Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych i Poznańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Skupiałem się na warstwie proceduralnej i trosce o to, czy nie narazimy milionowych inwestycji na konieczność powtórzenia części procedur i np. utratę środków zewnętrznych. Po drugie, z takim apelem zwracali się też inni samorządowcy, a także Związek Miast Polskich, czy Unia Metropolii Polskich. Ówczesny wiceminister rozwoju Krzysztof Kukucki podkreślał w Sejmie, że do wydłużenia przez resort terminu zmotywowali go samorządowcy. Dlatego łatka, którą mi przypięto w jednej publikacji, okazała się zupełnie bezpodstawna.
Czytaj więcej
Trzeba zacząć poważną dyskusję między rządem, samorządami i inwestorami. Z kolei dla nabywców mieszkań logo PZFD powinno być znakiem jakości – mówi Maciej Wandzel, nowy prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Wybrany w maju nowy prezes PZFD Maciej Wandzel powiedział, że jego priorytety to rozpoczęcie efektywnego dialogu z szeroko rozumianymi decydentami (resort rozwoju, samorządy) oraz praca nad wizerunkiem samych deweloperów, żeby PZFD było wręcz znakiem jakości. Jakie są pana cele?
Dokładnie tak widzę swoją misję. Bez dobrego dialogu z administracją rządową i samorządową komercyjny rynek mieszkaniowy nie istnieje. Uważam, że ten dialog był dobrze prowadzony w Poznaniu i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby takie dobre praktyki stosowały inne miasta.