W ciągu trzech kwartałów br. na rynek najmu trafiło 17 projektów inwestorów PRS (najem instytucjonalny), przez co zasób wzrósł rok do roku aż o 83 proc., do 14,9 tys. mieszkań – wynika z raportu Savills i CRIDO. Skokowy wzrost podaży to efekt oddawania do użytkowania projektów zamówionych przez inwestorów u deweloperów wcześniej – cykl budowlany to około dwóch lat. Pozostałe statystyki wskazują na istotne spowolnienie inwestycji. Co prawda w budowie na koniec września br. było nieco ponad 10 tys. lokali, o 2 proc. mniej niż rok wcześniej, jednak liczba mieszkań w projektach planowanych skurczyła się aż o 23 proc., do 27,4 tys. – część projektów zupełnie wypadła z harmonogramów.
Początek drogi
Biorąc pod lupę inwestorów działających w Polsce, widać wyraźnie, że rynek ma dwie prędkości. Wiodącymi graczami są platformy, które zapewniły sobie własne zaplecze wykonawcze i strategiczne finansowanie, a nie inwestorzy kupujący pojedyncze projekty od deweloperów.
– Rynek PRS kończy 2023 r. z blisko 15,9 tys. mieszkań w dziewięciu miastach – aktualizuje statystyki Jacek Kałużny, dyrektor w dziale mieszkaniowych rynków kapitałowych w Savills. – Przewidujemy, że w 2024 r. w kraju może zostać oddanych łącznie około 4,5 tys. lokali. W samej Warszawie podaż PRS powinna zwiększyć się tylko w I kw. 2024 r. o ponad 500 mieszkań. W perspektywie krótkoterminowej rynek powinien się dalej dynamicznie rozwijać, ale w dłuższym okresie istotne dla jego rozwoju będą m.in. koszty finansowania, potencjał do dalszego wzrostu czynszów czy stabilność przepisów – dodaje.
– W 2023 r. warunki dla nowych transakcji inwestycyjnych w sektorze PRS były wyraźnie trudniejsze niż w poprzednich dwóch latach, m.in. ze względu na duże koszty finansowania, ale też duże koszty realizacji projektów – mówi Agnieszka Mikulska, ekspertka rynku mieszkaniowego w CBRE. – Jak wynika z prowadzonych przez nas badań zamiarów inwestycyjnych, aktywa mieszkalne pozostają na celowniku wielu inwestorów, jednak w najbliższych miesiącach trudno oczekiwać diametralnej zmiany otoczenia rynkowego, która mogłaby prowadzić do gwałtownego wzrostu liczby nowych transakcji – dodaje.