Rynek nieruchomości jest równie gorący jak tegoroczne lato – mówi Urszula Kołodziejska z krakowskiego oddziału Power Invest. – Mieszkania szybciej znikają, niż się pojawiają. Znajdujemy ciekawą ofertę, która jest na portalu zaledwie od godziny. Dzwonimy do właściciela mieszkania i słyszymy, że ma już pięciu klientów umówionych na oglądanie. Jeden od razu proponuje spotkanie u notariusza. To coraz częstszy scenariusz.
Ekspertka zaznacza, że takie zachowanie, choć może dziwić, da się wytłumaczyć. – Jeśli komuś uciekło już kilka ciekawych ofert, to teraz próbuje wszelkich sposobów, by transakcja się udała – mówi. – Kupujący nie mogą sobie pozwolić na trzy dni przemyśleń. Decyzje muszą podejmować tu i teraz, bo za nimi jest kolejka.
Wyścig z czasem
Z raportu Rentier.io i Expandera wynika, że klienci zaczynają rezerwować mieszkania bez ich oglądania. – Nie jest to masowe zjawisko – zastrzega Anton Bubiel, prezes Rentier.io i dyrektor operacyjny SonarHome. – Zdarza się także, czego dawno nie było, że kupujący proponują ceny wyższe od ofertowych. To też nie jest masowe, ale dość symptomatyczne dla rozgrzanych rynków.
Z danych SonarHome wynika, że czas sprzedaży mieszkań wyraźnie się skraca. W Warszawie – o 11 dni w lipcu w w porównaniu z czerwcem, w Krakowie – o osiem.
– W lipcu czas ekspozycji mieszkania w dziesięciu największych miastach był krótszy od styczniowego szczytu przeciętnie o 27 dni – podaje Anton Bubiel. – Najbardziej wyróżniają się Katowice i Kraków, gdzie w ciągu sześciu miesięcy czas sprzedaży mieszkań skrócił się o ponad miesiąc (przeciętnie 35 dni) – wskazuje.