Kalkulacje pokazujące, jak szybko znikają obecnie z powierzchni Ziemi gatunki zwierząt, są mocno przesadzone. O jakieś 160 proc. – twierdzą naukowcy z USA i Chin na łamach najnowszego „Nature".
Półtora miesiąca wcześniej w tym samym piśmie inny zespół badawczy ogłosił, że za 300 lat może zniknąć ponad trzy czwarte wszystkich gatunków zwierząt.
Teraz prof. Stephen Hubbell z University of California i prof. Fangliang He z Uniwersytetu Sun Yat-sen w Chinach poddali krytyce zastosowany w tych badaniach algorytm, który pozwolił na wyciągnięcie tak ekstremalnych wniosków. Wykorzystuje on znaną w ekologii metodę szacowania liczby gatunków zależnie od wielkości terytorium. Podaje tempo przybywania liczby gatunków na powiększającym się obszarze. Aby ocenić tempo ich ubywania, zastosowano najprostszy możliwy zabieg: odwrócono te kalkulacje. A to zdaniem badaczy jest nie do przyjęcia.
– Ta zastępcza metoda jest z gruntu wadliwa – krytykuje prof. Hubbell. – Nie można po prostu odwrócić obliczeń, by pokazać, jak wiele gatunków pozostanie, gdy skurczy się im terytorium. Obszar niezbędny do tego, by dany gatunek zaistniał, jest zawsze mniejszy od terytorium uznawanego za minimalne dla przetrwania ostatnich osobników danego gatunku. To zbytnie uproszczenie.
Naukowiec dodaje, że mimo iż metoda obliczeń jest błędna, to i tak utrata środowiska naturalnego przez zwierzęta zachodzi w tempie najszybszym od