Odkrycie ostatecznie potwierdza podejrzenia naukowców o aktywności wulkanicznej pod czapą lodową w zachodniej części Antarktyki. Kilka wulkanów takich, jak np. Mount Erebus, znajduje się wzdłuż wybrzeża Antarktydy i na przybrzeżnych wyspach, ale po raz pierwszy naukowcy odkryli wybuchający wulkan z dala od wybrzeża. Odkrycie zostało opisane w ostatnim wydaniu magazynu „Nature Geoscience".
To jest naprawdę złoty wiek odkrycia Antarktydy — powiedział Richard Aster, sejsmolog z Uniwersytetu Stanowego Kolorado, współautor badań. — Myślę, że nie ma wątpliwości, że jest więcej tego typu niespodzianek pod lodem.
Wulkan został odkryty przez przypadek. Naukowcy pracowali w ramach projektu badawczego POLENET (Polar Earth Observing Network, badania struktury płaszcza Ziemi). W 2010 roku zespół kierowany przez naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w St. Louis spędził tydzień ciągnąc po śniegu sanie ze sprzętem monitorującym trzęsienie ziemi. Dosłownie pod stopami naukowców zatrzęsła się ziemia. Wstrząsy miały miejsce 25 do 40 km pod powierzchnią lodu.
— To ekscytująca historia — powiedziała Amanda Lough, główny autor artykułu z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. — Choć nie było żadnych oznak eksplozji 1000- metrowe wybrzuszenie lodu sugeruje, że wulkan wielokrotnie wyrzucał masy lawy w przeszłości i uformowało się wzgórze.