Jak zgodnie z prawem ściągać muzykę i filmy z Internetu

Zgodnie z polskimi przepisami ściąganie plików z utworami można zakwalifikować jako dozwolony użytek osobisty. Pod warunkiem jednak, że nie udostępniamy tychże plików innym internautom.

Publikacja: 20.05.2011 02:00

Od kilku już lat można się spotkać z informacjami, że ściąganie muzyki czy filmów z sieci to kradzież. Takie nagłówki widnieją w gazetach, taki jest również sens kampanii informacyjnych wydawców filmów i muzyki.

W kinach i na DVD można się spotkać ze spotami antypirackimi. Widać na nich złodziei kradnących torebkę, samochód i płyty. Towarzyszą temu napisy. „Nie kradniesz samochodów, nie kradniesz torebek, nie kradniesz płyt w sklepie? Ściąganie filmów to piractwo. Piractwo to kradzież”.

Kampanie reklamowe mają zwrócić uwagę na coraz powszechniejsze zjawisko ściągania plików z muzyką i filmami z Internetu. Problem jednak w tym, że zawarty w niej przekaz jest nieprawdziwy. Polskie prawo pozwala na pobieranie plików z sieci i nie grozi za to odpowiedzialność karna. Odpowiedzialność cywilna jest zaś co najmniej wątpliwa.

Ochrona utworów w Internecie nie doczekała się szczególnych uregulowań prawnych. Obowiązuje tu, tak samo jak wszędzie indziej, ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Chociaż o piractwie mówi się zazwyczaj w kontekście muzyki i filmów, warto pamiętać, że ochroną objęty jest każdy utwór, czyli „przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia”.

Przykładowo takim samym utworem jak piosenka będą nawet kilkuwersowy wierszyk, zdjęcie, obraz czy nawet artykuł prasowy.

Każdy z tak rozumianych utworów w Internecie zostaje sprowadzony do danych, czyli najczęściej do pliku (np. jpg, avi, mp3, txt, html). Pod względem prawnym nie ma żadnego znaczenia, czy zawartość tych plików odsłuchujemy, oglądamy czy czytamy.

Wszystko to należy określić jako korzystanie. Nie ma też znaczenia, czy korzystamy z tych plików po wcześniejszym ich ściągnięciu i zachowaniu na dysku czy też „wprost z Internetu” (np. w serwisie YouTube czy Wrzuta). I w jednym, i w drugim wypadku dane te znajdują się, przynajmniej przez chwilę, w naszym komputerze.

Do momentu, gdy z plików tych jedynie korzystamy, nie popełniamy przestępstwa, nawet gdyby znalazły się w sieci nielegalnie. Gdybyśmy jednak chcieli udostępnić je innym (albo poprzez umieszczenie w serwisie internetowym, albo też z własnego dysku za pomocą programów typu peer to peer), narażamy się na zarzut rozpowszechniania bez zgody uprawnionego (twórcy lub wydawcy).

O ile bez żadnych wątpliwości można stwierdzić, że pobieranie plików z muzyką czy filmami nie jest przestępstwem, o tyle kwestia ewentualnej odpowiedzialności cywilnej nie jest już taka oczywista. Od lat trwa spór prawników w tej sprawie.

Część z nich uważa, że korzystanie z utworów udostępnionych w sieci odbywa się w ramach dozwolonego użytku osobistego, o którym mówi art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Przepis ten pozwala bez zezwolenia twórcy nieodpłatnie wykorzystywać już rozpowszechniony utwór w granicach użytku osobistego.

Co mówi przepis

Art. 23 ust. 1 o prawie autorskim i prawach pokrewnych

(upaipp)

Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego.

Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.

Klasycznym przykładem takiego korzystania z utworów jest nagrywanie filmów wyświetlanych w telewizji czy muzyki puszczanej w radiu i odtwarzanie później tych nagrań. Osoba, która to robi, nie musi się zastanawiać nad tym, czy film albo piosenka została wyemitowana za zgodą twórcy, czy bez niej. Podobną regułę można przenieść do Internetu.

Osoba, która ściąga plik, nie musi sprawdzać, czy znalazł się w sieci za zgodą twórcy, czy też nie. Przepis mówi jedynie o tym, że utwór musi być już rozpowszechniony. Jeśli tak, to można z niego korzystać w granicach dozwolonego użytku osobistego.

Przykład

Użytkownik wchodzi na stronę internetową fanklubu zespołu Orbital. W jednej z sekcji znajdują się utwory do odsłuchania.

Użytkownik może je odsłuchać, nawet jeżeli autorzy strony umieścili je w sposób bezprawny. Ma również prawo ściągnąć je na własny dysk po to, by odtwarzać te utwory w przyszłości.

W kontekście korzystania z utworów z Internetu zazwyczaj mówi się o ściąganiu plików. Mało kto kwestionuje np. oglądanie filmów czy teledysków na YouTube.

Tymczasem, pod względem prawnym, nie ma żadnej różnicy, czy ściągniemy plik na dysk po to, by go odsłuchać lub obejrzeć, czy też będziemy to robić bezpośrednio z Internetu (pomijając fakt, że w sensie technicznym plik ten, a przynajmniej jego część, jest przez pewien czas na naszym twardym dysku).

Pytania i odpowiedzi

Czy ściąganie to coś innego niż oglądanie

– Czy oglądając film w technologii streamingu, naruszam prawa autorskie? Zaznaczam, że nie wiem, czy streaming jest udostępniany za zgodą uprawnionych, czy też nie.

Sama techniczna strona tego pytania jest drugorzędna. Nie ma bowiem znaczenia, czy film jest oglądany „w strumieniu”, czy też po ściągnięciu pliku na dysk. Utwór pozostaje utworem w każdej postaci, czy nagramy go na odtwarzacz MP3 czy też będziemy go słuchać z radia.

Odpowiadając zaś na pytanie – nie ma on obowiązku sprawdzania, czy odtwarzany przez niego utwór został udostępniony za zgodą uprawnionych (twórcy lub też osób dysponujących prawami autorskimi).

W Internecie (także w jego polskiej odnodze) coraz więcej firm pozwala na oglądanie czy odsłuchiwanie utworów. Użytkownik nie ma obowiązku sprawdzenia, czy są one udostępniane legalnie. Co więcej, zazwyczaj nie ma żadnej możliwości zweryfikowania legalności plików.

Warto jednak zaznaczyć, że część prawników uważa ściąganie plików udostępnionych bez zgody uprawnionych za niezgodne z prawem. Zwracają oni uwagę na dwa przepisy.

Co mówi przepis

Art. 6 upaipp

1. W rozumieniu ustawy (...):

3) utworem rozpowszechnionym jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie.

W mniemaniu krytyków dozwolonego użytku osobistego przepis ten zabrania korzystania z utworów, które zostały rozpowszechnione bez zgody twórcy. Nie można się jednak zgodzić z tym rozumowaniem.

Otóż przepis ten mówi o sytuacji, gdy utwór w jakikolwiek sposób został rozpowszechniony za zgodą twórcy. Innymi słowy, jeśli płyta CD z muzyką ukazała się w sklepach, a następnie bez zgody twórcy została rozpowszechniona w Internecie, to każdy, kto ją ściągnie, może się powołać na dozwolony użytek osobisty.

Inaczej jest jednak z utworami, które znalazły się w Internecie, zanim zostały rozpowszechnione za zgodą twórcy.

Przykład

Przed premierą głośnego filmu jego kopia znalazła się w Internecie. Osoba ściągająca plik z tym filmem będzie miała problem z udowodnieniem, że korzysta z dozwolonego użytku osobistego.

Film ten nie został bowiem jeszcze rozpowszechniony, a korzystanie z utworu w zakresie dozwolonego użytku osobistego jest możliwe tylko wobec utworów, które zostały wcześniej rozpowszechnione za zgodą twórcy.

Drugi przepis, na który powołują się przeciwnicy korzystania z utworów ściągniętych z sieci, dotyczy interesu twórcy.

Co mówi przepis

Art. 35 upaipp

Dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy.

Zgodnie z tym przepisem dozwolony użytek nie może godzić w słuszne interesy twórcy. Rozumowanie sceptyków dozwolonego użytku osobistego jest takie: skoro osoba ściągająca utwór z sieci nie płaci twórcy, to godzi w jego słuszne interesy.

Tyle że argumentacja ta jest nieprawdziwa. Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby uznać, że nagrywanie filmów z telewizji również godzi w słuszne interesy twórcy.

Tymczasem dostawcy telewizji satelitarnej prześcigają się w oferowaniu coraz to bardziej pojemnych dysków w dekoderach, które umożliwiają nagrywanie (i korzystanie z) emitowanych filmów.

Warto pamiętać, że prawo do dozwolonego użytku osobistego nie zostało nam dane bezpłatnie.

Co mówi przepis

Art. 20 upaipp

1. Producenci i importerzy:

1) magnetofonów, magnetowidów i innych podobnych urządzeń,

2) kserokopiarek, skanerów i innych podobnych urządzeń reprograficznych umożliwiających pozyskiwanie kopii całości lub części egzemplarza opublikowanego utworu,

3) czystych nośników służących do utrwalania w zakresie własnego użytku osobistego utworów lub przedmiotów praw pokrewnych przy użyciu urządzeń wymienionych w pkt 1 i

2 – są obowiązani do uiszczania, określonym zgodnie z ust. 5, organizacjom zbiorowego zarządzania, działającym na rzecz twórców, artystów wykonawców, producentów fonogramów i wideogramów oraz wydawców, opłat w wysokości nieprzekraczającej 3 proc. kwoty należnej z tytułu sprzedaży tych urządzeń i nośników.

W urządzeniach i nośnikach pozwalających na kopiowanie utworów kryje się opłata, którą pokrywa każdy kupujący. I tak, kupując nagrywalną płytę CD-R, klient płaci pewien procent jej ceny na rzecz twórców.

Odrębną sprawą jest to, czy wynagrodzenie to jest wystarczające za straty, jakie bez wątpienia ponosi twórca z powodu dozwolonego użytku osobistego. Na to jednak wpływu nie mają użytkownicy – takie, a nie inne stawki ustanowił ustawodawca.

Skoro zaś opłata od dozwolonego użytku osobistego jest pobierana, to trudno zakazywać ludziom korzystania z tego przywileju. Rozumując inaczej, należałoby zakazać w ogóle korzystania z czystych nośników czy urządzeń takich jak MP3, gdyż z założenia służą one do kopiowania utworów.

Dozwolony użytek osobisty nie ogranicza się do osoby, która ściągnęła plik z sieci.

Co mówi przepis

Art. 23 ust. 2 upaipp

Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Jak wynika z tego przepisu, nic nie stoi więc na przeszkodzie, by wypalić płytę z kompilacją muzyczną dla przyjaciół czy rodziny. Oczywiście przepisu tego nie można nadinterpretować, jak chcieliby niektórzy.

Przykład

Internauta udostępnia swoje pliki muzyczne za pośrednictwem sieci BitTorrent. Uważa, że miliony użytkowników, którzy korzystają z tejże sieci, to jego znajomi, gdyż do każdego z nich może przesłać wiadomość.

To bez wątpienia niezgodne z prawem i użytkownik naraża się zarówno na odpowiedzialność cywilną, jak i karną. Nie można uznać, że pozostaje w stosunku towarzyskim z bliżej niezidentyfikowanymi osobami.

Pytania i odpowiedzi

Czy wolno nagrać „składankę” narzeczonej

– Zamierzam sprezentować narzeczonej składankę nastrojowych piosenek. Część z nich ściągnąłem z Internetu, część zaś przegrałem z mojej kolekcji płyt CD. Czy tworząc taką kompilację i wręczając ją w prezencie, nie łamię prawa?

Jeśli płyta trafi w ręce narzeczonej, to czytelnik nie złamie prawa. Narzeczona bez wątpienia jest osobą, z którą pozostaje w stosunkach towarzyskich. Ma więc pełne prawo oddać jej do korzystania stworzoną przez siebie płytę.

Art. 23 ust. 2 upaipp umożliwia dzielenie się muzyką w sposób całkowicie legalny. Nagraną z CD bądź ściągniętą z sieci piosenkę wolno więc przekazać przyjaciółce czy też członkowi rodziny.

Osobną kwestią jest zdejmowanie zabezpieczeń, które chronią płyty CD przed kopiowaniem. Wiele programów umożliwiających zgrywanie utworów np. do formatu MP3 robi to w sposób niemal niezauważalny dla przeciętnego użytkownika.

Tymczasem zgodnie z art. 118

1

upaipp już samo posiadanie urządzeń lub ich komponentów przeznaczonych „do niedozwolonego usuwania lub obchodzenia skutecznych technicznych zabezpieczeń przed odtwarzaniem, przegrywaniem lub zwielokrotnianiem utworów” jest zagrożone karą do roku więzienia.

Można jednak bronić poglądu, że program komputerowy służący do obchodzenia blokad nie jest objęty tym przepisem, gdyż trudno go uznać za urządzenie czy nawet komponent.

Czytaj więcej w rozdziale

»

Prawa autorskie w Internecie:

 

Spis treści całego poradnika

 

 

Od kilku już lat można się spotkać z informacjami, że ściąganie muzyki czy filmów z sieci to kradzież. Takie nagłówki widnieją w gazetach, taki jest również sens kampanii informacyjnych wydawców filmów i muzyki.

W kinach i na DVD można się spotkać ze spotami antypirackimi. Widać na nich złodziei kradnących torebkę, samochód i płyty. Towarzyszą temu napisy. „Nie kradniesz samochodów, nie kradniesz torebek, nie kradniesz płyt w sklepie? Ściąganie filmów to piractwo. Piractwo to kradzież”.

Pozostało 96% artykułu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
W sądzie i w urzędzie
Co z Marszem Niepodległości w stolicy? Jest decyzja sądu
Praca, Emerytury i renty
Pracownik na L4 ma ważny obowiązek. Za niedopełnienie grozi nawet dyscyplinarka
Administracja państwowa
Koniec z pracą urzędów od 8.00 do 16.00. Co chce zrobić rząd?