– Nadszedł najwyższy czas na reformę wojska – mówił wczoraj Bronisław Komorowski, wręczając Tomaszowi Siemoniakowi nominację na ministra obrony narodowej. Wcześniej prezydent odwołał Bogdana Klicha, który podał się do dymisji po ujawnieniu polskiego raportu dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Komorowski jako zwierzchnik Sił Zbrojnych zaproponował reformy w kilku obszarach: systemie dowodzenia, szkolnictwie, szkoleniach oraz dyscyplinie. – W Polsce obowiązuje zasada, że ci sami dowodzą, te same struktury planują i te same kontrolują – podkreślił prezydent.
Również zdaniem ekspertów polskie wojsko wymaga radykalnych zmian. – Ale nowy minister obrony może mieć problem z ich przeprowadzeniem – uważa Andrzej Kiński, redaktor naczelny miesięcznika branżowego "Nowa Technika Wojskowa". – W instytucjach hierarchicznych, a takim jest wojsko, procesy zmian trwają latami.
Według Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych, do chaosu w wojsku doprowadził zbyt szybko wdrażany przez Klicha proces profesjonalizacji armii.
Premier Donald Tusk uważa, że ministra Siemoniaka czekają "twarde decyzje" i oczekuje od niego wprowadzenia w życie zaleceń komisji Jerzego Millera, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej. Większość zarzutów dotyczyła złego procesu szkolenia pilotów wojskowych w 36. specpułku.