Otrzymywali najniższe zarobki, podlegali stałej inwigilacji, a zbiorowa odpowiedzialność za to, że coś kiedyś posiadali, nierzadko przenosiła się na ich progeniturę.
Autor pochodził z Podlasia. I wojnę postrzegał z perspektywy nastolatka: „Nasz pachciarz Gurfinkiel, źródło wszystkich wiadomości, kiedy pytano go: »Co tam na froncie?«, odpowiadał niezmiennie: »Nu, co ma być, nasi biją«, a na pytanie: »Kto to są nasi«, wyjaśniał: »Ci, co biją«”.
Ze studiów na SGGW zapamiętał zwłaszcza egzamin u prof. Rostafińskiego. Kiedyś poprosił go wraz z trójka kolegów i zapytał, jakie mleko uważają za szczególnie wartościowe. „Pierwszy opowiedział wszystko, co wie o mleku krowim, drugi równie wyczerpująco omówił walory koziego, trzeci dogłębnie przedstawił zalety owczego, a ja stwierdziłem, że najbardziej cenię mleko kobiece, ponieważ nader dużą wagę przykładam do opakowania”. I to uzasadnienie zapewniło autorowi ocenę celującą.
Po zakończeniu edukacji i ożenku rozpoczął gospodarowanie w majątku Mysłów. W wolnych chwilach polował, korzystając z usług miejscowego rusznikarza nazwiskiem Międzyrzecki, oferującego mu myśliwskie akcesoria opatrzone oryginalnymi sentencjami, np.: „Przesyłam naboje i życzę nieszczęścia kaczkom”.
W czasie II wojny światowej Chwalibóg zaangażował się w AK-owską konspirację. Powstanie przetrwał na Starym Mieście, będąc świadkiem wybuchu czołgu-pułapki przy ulicy Kilińskiego oraz działań AL: