Jakie problemy stwarza dziś upowszechnianie XIX-wiecznej muzyki?
Największym kłopotem jest dostępność materiałów muzycznych tamtego czasu. Poza Chopinem, którego twórczość od początku funkcjonowała w Europie i stosunkowo szybko również poza jej granicami, żaden inny nasz kompozytor tego okresu nie zdobył trwałej pozycji poza ziemiami polskimi. A mieliśmy w XIX wieku co najmniej kilku twórców mniejszej rangi, nie gorszych jednak chociażby od wielu kompozytorów niemieckich tego czasu, których nazwiska na stałe weszły do historii muzyki europejskiej. Wiąże się to z faktem, że w XIX wieku w Niemczech rodziła się muzykologia jako odrębna dyscyplina naukowa i tam też powstawały pierwsze historie muzyki, do których siłą rzeczy wprowadzano tamtejszych kompozytorów. Warunki w Polsce pod zaborami były trudne dla rozwoju muzyki. W odróżnieniu od innych krajów europejskich brakowało tu jakiegokolwiek mecenatu. Muzyka symfoniczna była rzadko wykonywana z uwagi na brak stałych orkiestr. Jedyny nieprzerwanie istniejący w tamtym czasie na ziemiach polskich zespół to orkiestra warszawskiego Teatru Narodowego, czyli operowa, która ze względu na swoje obowiązki tylko od czasu do czasu występowała na koncertach. Podejmowano wielokrotne próby tworzenia innych orkiestr, ale ponieważ musiały się one od początku same utrzymywać, zaczynały dawać koncerty, kiedy jeszcze nie były zgranymi zespołami, więc ich poziom był stosunkowo niski. W rezultacie żadna nie utrzymała się dłużej. Poważna, dobra polska orkiestra powstała dopiero w 1901 roku wraz z powołaniem do życia Filharmonii Warszawskiej. To spowodowało, że utwory orkiestrowe polskich kompozytorów wykonywane były bardzo rzadko lub wcale, a co za tym idzie, nie były również publikowane, ponieważ wydawcy nie mogli liczyć na popyt. W rezultacie zaginęło wiele utworów przeznaczonych na obsadę symfoniczną symfoniczną, o których istnieniu wiemy na podstawie prasy lub innych źródeł z tamtych lat.
To jak radzili sobie ówcześni polscy kompozytorzy?
Tak, jak im pozwalały warunki. Trochę polskich utworów kameralnych wydawano w Niemczech, ale w wielu przypadkach na koszt kompozytora. Trzeba pamiętać, że mimo sporej liczby wydawnictw muzycznych na ziemiach polskich, wszystkie były raczej małymi oficynami, zorientowanymi na druk utworów, które mogły liczyć na szybki zbyt. Były to więc kompozycje nadające się do powszechnego muzykowania domowego, czyli utwory fortepianowe bądź na instrument lub głos z fortepianem, i to niezbyt trudne.
Czy wiele utraciliśmy?