Jak się państwo poznali?
Dowiedziałem się od kolegi Przemka Diakowskiego, że jest utalentowana dziewczyna, która dobrze śpiewa w innym kabarecie – studenckim, medyków. Nazywał się Cyrulik. Poszliśmy tam, zobaczyliśmy Ewę i skaperowaliśmy ją do Piwnicy Pod Baranami. Wszystkich szczegółów nie pamiętam, bo to było blisko sześćdziesiąt lat temu, ale powiedziała, że chciałaby się przenieść do Piwnicy Pod Baranami, jednak krępuję się swoich kolegów z zespołu, a to był też układ towarzyski. Ostatecznie jednak dała się namówić. A teraz, kiedy dowiedziałem się o jej śmierci, przyszła mi do głowy taka refleksja: zdajemy sobie sprawę, że była gwiazdą w latach 60-tych i na początku 70-tych, a potem przestała śpiewać. Wycofała się i zapomniano o niej. Nie było jej w radiu i w telewizji.
Czym zwracała uwagę?
Świetnym przygotowaniem zawodowym. Skończyła szkołę muzyczną, była pianistką, a także teatralną. To wspierało talent i owocowało wielką ekspresją, którą świadomie kreowała i wykorzystywała. Krytykowała teatr, mówiła że to nie dla niej. Ale korzystała z doświadczeń zdobytych w szkole teatralnej.
Miała wybitną dykcję i modulację.
Tak. Jeśli ktoś podaje słowa bez ekspresji – to jest to byle jakie i nudne. Ewa, kiedy wchodziła na scenę, od razu było widać jej charyzmę. Olbrzymią. To bardzo oddziaływało na słuchaczy. Bardzo świadomie korzystało ze swoich możliwości wykonawczych. To zawdzięczała szkołę teatralnej.
Ale w spektaklach i filmach nie grała?