Tak się rodził rock and roll

Debiutancki album zespołu Jet-Sons muzyką, instrumentarium i sposobem nagrania nawiązuje do lat 50.

Publikacja: 08.04.2009 03:08

The Jet-Sons Rockabilly Garage Burning Chords CD 2009

The Jet-Sons Rockabilly Garage Burning Chords CD 2009

Foto: Rzeczpospolita

Red

Trio z Rzeszowa dotychczas można było usłyszeć na kilku składankach i klubowych koncertach. Młodzi muzycy nie kryją fascynacji najstarszymi dokonaniami Elvisa Presleya, Johnny’ego Casha i innych gwiazd związanych ze słynną wytwórnią Sun.

Wyrazem tego uwielbienia jest debiutancki album, na którym usłyszymy stylowe rockabilly. Samo nawiązanie do tego archaicznego gatunku nie jest niczym niezwykłym. W ostatnim czasie kilka polskich zespołów alternatywnych posłużyło się podobną konwencją – udane płyty wydały m.in. Komety, The Kolt czy Pavulon Twist. Rockabilly było dla nich jednak jedynie punktem wyjścia, bazą do własnych poszukiwań bądź jedną z wielu inspiracji.

Jet-Sons poszli o krok dalej – „Rockabilly Garage” to album, który brzmi, jakby nagrano go pół wieku temu na południu Stanów Zjednoczonych. Zespół zrezygnował z możliwości, jakie daje współczesna technika nagraniowa, realizując materiał metodą „na setkę” – a więc rejestrując wszystkie instrumenty jednocześnie. Tak właśnie powstawały nagrania w czasach narodzin rock and rolla. Dzięki temu zabiegowi piosenki brzmią dość surowo, choć nie sposób odmówić im przebojowości i energii.

Grupa wykorzystuje klasyczne w takiej muzyce instrumentarium – perkusję, kontrabas i gitarę, chociaż gdyby chcieli być bardziej święci od papieża, perkusista powinien zrezygnować z bębna basowego i grać na stojąco. Kontrabasista gra oczywiście palcami, wytrawnie posługując się rockandrollową techniką – tzw. slapem. Garażowe brzmienie grupy potęguje lekko przesterowany głos wokalisty. W utworze „Washboard boogie” grupa wykorzystuje tarkę – typowy instrument południa USA wywodzący się z jazzu tradycyjnego.

Płytą „Rockabilly Garage” grupa udowodniła, że potrafi świetnie się wpasować w stylistykę lat 50., jednocześnie proponując chwytliwe riffy i wpadające w ucho melodie.

To udany debiut. Z ciekawością czekam na kolejny krążek rzeszowskiego trio. Rockabilly to jednak bardzo ograniczona konwencja – co artyści, tacy jak Elvis Presley, Johnny Cash czy Roy Orbison, odkryli już kilkadziesiąt lat temu i wybrali własną drogę. Ciekawe, czy do podobnego wniosku dojdą ich epigoni?

Kultura
Komandos angielskiej sztuki w Łodzi. Wystawa „St Ives i gdzie indziej”
Kultura
Podcast „Rzecz o książkach”: „Maestro. Piękna gra Rogera Federera", biografia tenisowego asa w dużej intymności
Kultura
Podcast „Rzecz o książkach”: Rebecca Makkai o słodko-gorzkim dzieciństwie w Ameryce
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Kultura
Nowy stary dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie