Jednym z powodów ogromnej sympatii do bocianów może być fakt, że ptaki te nauczyły się żyć wyjątkowo blisko człowieka. Gdy wiele innych gatunków prowadzi skryty tryb życia, zakładane na stodołach i słupach gniazda naszych bohaterów możemy śledzić 24 godziny na dobę. Dziś nie ma w tym stwierdzeniu nawet przesady – z kamer internetowych instalowanych przy gniazdach najsławniejsza jest ta przy urzędzie gminy w wielkopolskich Przygodzicach.
Wiosną do domu jako pierwsi powracają bociani panowie i biorą na siebie ciężar doprowadzenia konstrukcji gniazda do stanu gotowego na przyjęcie powracającej później samicy. Często dochodzi do ponownego spotkania ptaków, które tworzyły parę w poprzednim sezonie. Jednak samotny bocian nie będzie męską Penelopą. Zamiast wypatrywać swojego Odyseusza (czy raczej Odysei), bez oporów zawrze nowy związek z inną samicą, jeśli tylko ta zdecyduje się wybrać przygotowane przez niego gniazdo.
Wyciszanie agresji
Gdy do czekającego na gnieździe bociana przylatuje partner, zawsze towarzyszy temu widowiskowy rytuał. Ptaki głośno klekoczą i wyginają szyje. W ten sposób wyciszają agresję. Wiele ptaków nie lubi, gdy inny osobnik za bardzo się zbliża – gdy intruz przekroczy granice „strefy bezpieczeństwa", może się liczyć z atakiem. W ciasnawym gnieździe naruszania strefy nie da się uniknąć, ale dzięki powitalnemu rytuałowi małżonkowie się nie zadziobują. Niektórzy uważają, że takie spektakularne zachowanie służy też zidentyfikowaniu przybysza. Jednak obserwacje jednego z najwybitniejszych polskich ornitologów Jana Sokołowskiego pokazują, że spokrewnione ze sobą osobniki świetnie się nawzajem rozpoznają. Pisklęta obserwowane przez Sokołowskiego wykazywały całkowitą obojętność, kiedy nad gniazdem przelatywał obcy bocian. Wystarczyło jednak, że na niebie pojawił się ojciec lub matka jako zaledwie czarny punkcik (który wraz z obniżaniem lotu coraz bardziej przypominał dorosłego osobnika), a młode momentalnie wpadały w stan radosnego podenerwowania i kręcąc się, niecierpliwie oczekiwały ich przylotu.
Być może zbliżone do ludzkich rozmiary (osiągają do 130 cm) oraz chętne osiedlanie się blisko gospodarstw przyczyniły się do powstania licznych legend przypisujących metafizyczne cechy związkom między bocianami i ludźmi.
Według wierzeń starosłowiańskich długodzioby ptak był kiedyś człowiekiem, któremu powierzono ważną misję. Miał pilnować worka pełnego płazów i gadów. Jednak zadanie go przerosło. Zawartość worka rozpełzła się po świecie, a nieszczęśnika, który na to pozwolił, za karę zamieniono w bociana. Do końca życia musi zbierać to, co uciekło. Z kolei w krajach muzułmańskich przez wieki uważano, że postać bociana przyjmują po śmierci osoby, które za życia nie dopełniły obowiązku pielgrzymki do Mekki. Z tego powodu w wielu regionach zabicie biało-czarnego ptaka traktowano podobnie jak zabicie człowieka. Prawną ochroną bociany cieszyły się m.in. w imperium osmańskim, choć w pewnym momencie padły ofiarą wielkiej polityki. W 1821 r. Grecy uwolnili się spod tureckiej okupacji i zniszczyli wiele gniazd, które były dla nich symbolem długotrwałego ucisku. Wiele wieków wcześniej Grecy mieli jednak zupełnie inny stosunek do bocianów, np. Pitagoras uważał, że żyją w nich dusze zmarłych poetów.