Bester Quartet jest kontynuacją słynnego Cracow Klezmer Band. W ciągu piętnastu lat działalności zyskał on opinię jednej z najlepszych na naszym kontynencie grup łączących klasyczną kameralistykę, jazzową improwizację i motywy muzyki świata. Co ważne, czołową pozycję w tej eklektycznej stylistyce ma także inny krakowski zespół Kroke.
Jednak to kierowanym przez Jarosława Bestera Cracow Klezmer Band zainteresował się słynny amerykański wydawca, kompozytor i producent John Zorn i zaprosił do swojej wytwórni Tzadik Records. Powierzył im nagranie swoich kompozycji, w tym płyty „Sanatorium pod Klepsydrą" w hołdzie Brunonowi Schulzowi. Wydał również cztery ich własne albumy.
Od 2007 roku zespół używa nazwy Bester Quartet i pod tym szyldem opublikował album „Metamorphoses". Jego koncertowa premiera odbyła się w lipcu na krakowskim festiwalu „Rozstaje 2012". Chociaż płyta jest przypisana do serii Radical Jewish Culture wytwórni Tzadik, echa muzyki z krakowskiego Kazimierza są bardzo subtelne. To zasługa oryginalnych kompozycji i aranżacji Jarosława Bestera. W każdym utworze znajdziemy inne inspiracje i zróżnicowane nastroje.
Otwierający album utwór „Hope" oparty jest na prostej, łatwo wpadającej w ucho melodii, którą można nawet pogwizdywać. Tajemnicza linia basu Mikołaja Pospieszalskiego i zadziwiające, wydmuchiwane bez wibracji dźwięki trąbki występującego gościnnie Tomasza Ziętka (ex Pink Freud) zaciekawią każdego. „The Time of Freedom" to popis wirtuozerii akordeonisty Jarosława Bestera i skrzypka Jarosława Tyrały. Momentami prześcigają się w nutach niczym sprinterzy, to znów zwalniają, by zagrać chwytliwy motyw. Kontrasty rytmów i harmonii znajdziemy także w tytułowym temacie. Ukłonem w kierunku tango nuevo Astora Piazzolli jest kompozycja „The Life of a Man".
Bestera inspirują melodie ludowe, tak jak w utworze „The God - Forsaken", gdzie podsuwa prosty motyw do improwizacji. Nostalgiczne solówki akordeonu, trąbki i skrzypiec krzyżują się i przeplatają w sposób chwytający za serce. Klarnet Olega Dyyaka nieodparcie kojarzy się z muzyką klezmerską Kazimierza, ale jego w „Prologu" przenosi nas na ukraińskie stepy. Następująca po nim kompozycja „Solitude" jest jakby retrospekcją dawnej świetności Rzeczpospolitej obejmującej wiele narodów.