Przysłowie prawdę ci powie

Prof. Bogdan Wojciszke opowiada o tym, co współczesna psychologia widzi w starych i nowych maksymach, cytatach i aforyzmach

Publikacja: 08.01.2010 00:01

Przysłowie prawdę ci powie

Foto: Fotorzepa, Tomasz Wawer Tom Tomasz Wawer

[b]Rz: Ile jest prawdy psychologicznej w przysłowiach? To temat rzeka. Nie do wyczerpania, zwłaszcza podczas jednej rozmowy. Mimo to odważyłam się na ten wywiad. „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”...[/b]

[b]Bogdan Wojciszke:[/b] Niech pani tak nie mówi. W tym przysłowiu akurat prawda psychologiczna jest taka, że ukuł je zapewne jakiś zawistny mężczyzna. To przejaw intelektualnej bezradności. Używane jest przez mężczyzn wtedy, gdy tak naprawdę nie są w stanie pojąć, jak kobieta zdołała czegoś trudnego dokonać.

[b]Dlaczego jeszcze używamy przysłów?[/b]

Bo upraszczają rzeczywistość. To nasze umysłowe narzędzia do opanowywania świata. Nie zawierają wiedzy naukowej, ale to nam w niczym nie przeszkadza. Dają zawsze gotową odpowiedź.

Przysłowia to po prostu banalizowanie wszystkiego, co się wydarzy.

A banalizowanie ma ważną psychologiczną funkcję – daje subiektywne poczucie rozumienia tego, co się dzieje.

By nie było tak jak w tej anegdocie o kotach: Idą dwa koty przez pustynię. Idą, idą, aż jeden mówi do drugiego: Kurczę! Nie ogarniam tej kuwety!.

[b]A co z przysłowiami, które są wzajemnie sprzeczne? Np. „Im więcej, tym lepiej” albo „Co za dużo, to niezdrowo”?[/b]

Wiele takich można jeszcze przytoczyć, np. „Co dwie głowy, to nie jedna”, „Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”. Takie pary dowodzą, że nasze poczucie rozumienia świata to tylko złudzenie. Na podstawie maksym nie jesteśmy w stanie niczego przewidzieć. Wybieramy więc te z dwóch zaprzeczających sobie stwierdzeń, które pasują do oceny danej sytuacji. Dopiero gdy coś się wydarzy, wiemy, które przysłowie zastosować.

[b]Polak mądry po szkodzie? [/b]

Właśnie tak. I nie tylko Polak.

[srodtytul]Kobieta i mężczyzna [/srodtytul]

[b]„Kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru” – te słowa Glorii Steinem to już międzynarodowy aforyzm. Psychologicznie prawdziwy? [/b]

Tylko trochę. Dziś, gdy partner nie wspiera kobiety emocjonalnie, nie akceptuje, nie rozumie, to faktycznie ona jest z nim jak ryba z rowerem.

Ale nie mamy też wątpliwości – wykazały to badania – że ludzie pozostający w bliskich, udanych związkach żyją zdrowiej i dłużej.

Kobiety trzykrotnie rzadziej zapadają na depresje. Panie mają skłonność do długiego i głębokiego przeżywania porażek i klęsk. Mężczyźni dużo mniejszą. Dlatego są dla kobiet buforem, który je chroni przed stresem. Przy mężczyźnie-przyjacielu kobieta nie „przeżuwa” porażki. Z takim mężczyzną jest jak kolarz na rowerze. Egalitaryzm i partnerstwo w relacji – to na ogół daje kobiecie dużo satysfakcji.

[b]Ale niekoniecznie mężczyźnie. „Mężczyźni wolą kobiety ładne niż mądre” – mówił Stanisław Jerzy Lec. [/b]

Dodawał też dlaczego: „Ponieważ mężczyznom łatwiej przychodzi patrzenie niż myślenie”. Prawda jest taka, że gdy przyjrzymy się preferencjom kierowanym na płeć przeciwną – widać, że mężczyźni są bardziej opętani atrakcyjnością kobiet niż odwrotnie. Kobiety, jeśli są czymś w ogóle opętane w kontekście postrzegania mężczyzn, to są to zasoby finansowe. Przy czym nie jest tak, że tylko za tym podążają. Po prostu preferują mężczyzn, którzy w razie potrzeby umieją te zasoby zdobyć. Odwrotna sytuacja jest rzadka. I choć Kabaret Starszych Panów śpiewał, że „Najmilsze są drobne panie z ogromnym mieszkaniem”, to nie jest to psychologiczna prawda. Mężczyzn raczej nie interesują materialne możliwości kobiet, a tym samym ich ambicje. Ale szukają pań podobnych do siebie pod względem socjodemograficznym, czyli poziomu wykształcenia, wychowania, pochodzenia.

[b]Wbrew przysłowiu „Przeciwieństwa się przyciągają”?[/b]

Zdecydowanie. Podobieństwa między partnerami są bardzo ważne. Zupełne przeciwieństwa przyciągają się na chwilę. W dłuższej perspektywie związki przeciwieństw na ogół nie zdają egzaminu. Choć coś będzie się musiało zapewne zmienić w tej sprawie, ponieważ już dziś mamy w Polsce ponad pół miliona więcej kobiet niż mężczyzn z wykształceniem wyższym. Jak one rozwiążą problem braku partnerów podobnych do nich? Czas pokaże.

Pewnie zmienią się obyczaje.

[b]„Kobieta zmienną jest”?[/b]

Bez wątpienia. Bernard Shaw z właściwą sobie lapidarnością stwierdził, że „Kobieta w swej zmienności jest stała jak wodospad”. Tu psychologię determinuje biologia. Kobieca zmienność w sposobie jej zachowywania wynika np. z cyklu owulacyjnego. W fazie owulacji są postrzegane przez mężczyzn jako bardziej atrakcyjne i takie się czują. Częściej uczestniczą w spotkaniach towarzyskich, flirtują i starają się być bardziej sexy.

[srodtytul]Miłość[/srodtytul]

[b]„Pierwsze westchnienie miłości to ostatnie westchnienie rozumu”. Dlaczego miłość jest ślepa?[/b]

To zjawisko, które wszyscy dobrze znamy. Początkowej fazie miłości towarzyszy idealizacja partnera, niedostrzeganie jego wad. Nie jest to złudzenie, to fakt. Dziś popularne są badania typu neuroobrazowanie mózgu, czyli obserwowanie aktywności różnych części kory mózgowej.

Gdy zakochanym pokazuje się podczas takich doświadczeń fotografię osoby, którą kochają, spada aktywność tych obszarów kory mózgowej, które są odpowiedzialne za krytyczne myślenie. Psychologicznie udowodniona jest tu też inna ciekawa reakcja: zakochani są ślepi na atrakcyjne osoby wokół siebie. Przeprowadzano badania, podczas których proszono ludzi o ocenę urody modeli i modelek występujących w reklamach. Wyniki pokazały, że zakochani oceniali ich atrakcyjność niżej niż osoby niezaangażowane emocjonalnie.

Tak więc zakochanie to stan, w którym stajemy się odporni na alternatywy. Z czasem oczywiście ten mechanizm przestaje działać.

[b]I co wtedy?[/b]

Przychodzi inna miłość. I nie mam tu na myśli innej partnerki czy partnera. To, że „Miłość niejedno ma imię”, oznacza też, że uczucie się zmienia. Po pierwszej fazie, w której dominuje namiętność, powinna nastąpić faza intymności, czyli wzajemne wspieranie się, zaufanie. Badania, w większości ankietowe, nieraz wykazywały, że satysfakcja ze związku w ogóle nie zależy od natężenia namiętności. Zależy od natężenia przyjaznych uczuć, które ludzi łączą – lojalności, przyjaźni, zrozumienia.

[b]A propos przyjaźni i relacji. Ile jest psychologicznej prawdy w tym, że „Nie lubimy ludzi, których skrzywdziliśmy”?[/b]

100 procent. Ponieważ świadomość, że kogoś skrzywdziliśmy, obniża poczucie naszej własnej wartości.

A większość ludzi chce myśleć o sobie dobrze. Prawie wcale nie ma, poza oddziałami psychiatrycznymi, osób, które myślą o sobie jednoznacznie źle. Powszechnie dążymy do pozytywnej samooceny i powszechnie nam się to udaje. Mówi się też, że „Lubimy ludzi tym bardziej, im więcej mają zalet”.

To nie zawsze prawda. Gdy te zalety są w dziedzinach, w których my sami mamy aspiracje – nie lubimy takich osób, stają się dla nas rywalami.

[srodtytul]Bogactwo [/srodtytul]

[b]Chyba nie lubimy też bogatych. Stąd powiedzenia „Bogatemu diabeł dzieci kołysze”, „Bogatemu i byk się ocieli”... [/b]

Tak. A „Biednemu zawsze wiatr w oczy”. Tu zawarta jest tylko zawiść i zazdrość. Ciekawe natomiast z psychologicznego punktu widzenia jest pytanie, czy bogactwo daje szczęście.

[b]Mówi się, że pieniądze nie dają.[/b]

Tu jest silna asymetria pomiędzy mieć i nie mieć. Wyraża się inną maksymą: „Zło jest silniejsze od dobra”.

Czyli jak pieniędzy przybywa, to szczęścia przybywa bardzo niewiele.

Ale jak pieniędzy ubywa, to szczęścia ubywa bardzo mocno. Tak więc pieniądze szczęścia nie dają, i to jest prawda, bo ledwie 10 procent ogólnego poczucia szczęścia zależy od tego, w jakich warunkach żyjemy.

Ale z kolei pieniądze mogą zabezpieczać przed nieszczęściem.

Prowadzono badania, w których wzięto pod uwagę kilka tysięcy ludzi w wieku okołoemerytalnym. Ci, którzy popadli w jakieś nieszczęście typu utrata zdolności prowadzenia auta, nie odczuwali dotkliwie swojej gorszej formy, jeśli stać ich było na taksówkę. W przeciwieństwie do osób w podobnej sytuacji, których na taksówkę stać nie było. Poziom odczuwania szczęścia u tych drugich spadał dużo bardziej. Tak więc pieniądze lepiej mieć.

[b]A dlaczego „Bogaty tym się różni od biednego, że mu więcej brakuje”?[/b]

Prócz maksymy, że „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”, wyjaśniają to też badania nad ludźmi, którzy wygrali dużą sumę na loterii. Okazuje się, że po pół roku życia w dobrobycie ich poziom satysfakcji spada do poziomu z czasów, gdy nie byli finansowo wygrani. Do lepszej życiowo sytuacji niezwykle szybko się przystosowujemy i nasze podstawowe potrzeby rosną. Satysfakcja wynikająca z posiadania jest więc trochę jak linia horyzontu, ciągle się oddala.

[b]Nad prawdziwością ludowego przysłowia, że „Czas to pieniądz” dziś nie ma się co zastanawiać..[/b]

Z pewnością. To w naszym ustroju gospodarczym boleśnie aktualna prawda.

[b]Również to, że „Pieniądz jest dobrym sługą, ale złym panem”? [/b]

Tak. Zwłaszcza jeśli rozważyć to w kontekście pasującego tu pytania „mieć czy być?”. Bardzo silna koncentracja na pieniądzach i dobrach materialnych jest chorobliwa. Daje taki efekt, że dobrze zarabiający są często niezadowoleni ze swojego życia rodzinnego, prywatnego, a nawet zawodowego. W tym ostatnim ciągle wyżej i wyżej stawiają sobie poprzeczkę.

[srodtytul]Szczęście[/srodtytul]

[b]Można być permanentnie szczęśliwym? Przez całe życie? Przysłowie mówi, że „Szczęście jest ulotne jak życie motyla”. [/b]

W Niemczech nad szczęściem od lat prowadzone są badania. Bierze w nich udział ponad 20 tysięcy dorosłych ludzi. Przy tak dużej próbie wiele rzeczy można zobaczyć. Ludzie ci zawierają związki małżeńskie, rozwodzą się, wdowieją. I co ciekawe, przyrost szczęścia wskutek zawarcia małżeństwa jest niewielki i trwa mniej więcej rok. Natomiast obniżenie poczucia szczęścia po rozstaniu, a szczególnie w przypadku wdowieństwa, jest ogromne. Najczęściej człowiek nigdy już nie wraca do stanu sprzed emocjonalnej katastrofy.

[b]A więc szczęście chyba nie zależy od nas samych. Prawdziwsze będzie powiedzenie, że „zapisane jest w gwiazdach”. [/b]

Jest i tak, i tak. Między ludźmi są duże różnice indywidualne i zależą one od ich cech wrodzonych. Oznacza to, że poczucie szczęścia w 50 procentach zależy od usposobienia. Kolejne 40 procent, czyli to, które da nam niemal pełnię – zależy od tego, co robimy. Jeśli człowiek na co dzień zajmuje się tym, czym chce, czymś, co zgodne jest z jego poczuciem wartości (z jego demonem, jak mówili Grecy), będzie szczęśliwy. A więc jeśli ktoś lubi kontakty z ludźmi, to siedzenie do późnej nocy w pracy w pogoni za pieniądzem go unieszczęśliwi. Taka osoba szczęśliwsza będzie w zawodzie np. nauczyciela, cóż z tego, że ze skromną pensją. W tym sensie możemy więc powiedzieć, że „Każdy jest kowalem swojego losu”, bo może wybrać, co do niego pasuje. Albo wybrać to, co pasuje współmałżonkowi, dziecku, szefowi, mimo że to go unieszczęśliwia. Dodam jeszcze, że ludziom, którzy są przekonani, że ich los spoczywa w ich rękach, lepiej się w życiu wiedzie. Potrafią uczyć się na własnych błędach. Ci, którzy są przekonani, że „Wszystko w rękach losu”, nie wyciągają innych wniosków z porażek poza takimi, że „oblałem, bo egzaminator miał zły humor, a nie dlatego, że się za mało uczyłem”.

[b]Szczęście to tylko „dobre zdrowie i zła pamięć”...[/b]

A to już zdecydowanie nieprawda. Sugeruje, że szczęście to taki gnuśny stan, który nie jest do niczego przydatny. Tymczasem ludzie szczęśliwi są nie tylko zdrowsi, ale też bardziej produktywni, a ich szczęście promieniuje na otoczenie, inni ludzie czerpią od nich więcej. Są badania amerykańskie, które wykazały, że ci spośród studentów, którzy byli szczęśliwi na początku studiów, 20 lat później najwięcej zarabiali.

[b]Pogodny stan ducha przekłada się na możliwości intelektualne?[/b]

Raczej na motywacyjne. Intelekt jest jak młotek. Można go wykorzystać w dobrym lub złym celu. Ważniejsza jest motywacja. To, czy nam się chce. A szczęśliwi mają to do siebie, że im się chce więcej. Mają też większe przekonanie, że im się uda. W związku z tym więcej działają. A gdy więcej działają, to więcej osiągają. Są więc jeszcze szczęśliwsi.

[b]Czyli szczęśliwi ci, którzy wiedzą, że „Chcieć to móc”.[/b]

W fazie realizacji celów im więcej optymizmu i entuzjazmu, tym lepiej. W fazie wyboru to może być trochę niebezpieczne, bo można wpakować się w zadanie ponad siły, porywając się „z motyką na słońce”.

[ramka][srodtytul]Dookoła świata na żaglowcu [/srodtytul]

Do końca stycznia uczniowie pierwszych klas gimnazjów mogą zgłaszać swój udział w akcji „Dookoła Świata za pomocną dłoń” na żaglowcu „Fryderyk Chopin”. Wystarczy wypełnić formularz ze strony [link=http://www.szkolapodzaglami.org.pl]www.szkolapodzaglami.org.pl[/link] i udać się do najbliższej placówki Caritas lub ZHP. Instytucje wskazują osoby, którym należy pomagać, do końca maja br. Uczestników akcji czekają w czerwcu eliminacje finałowe. Oceniane będą: sprawność fizyczna, wiedza, zdrowie. Wyniki 1 lipca.

Do dziś wpłynęło ok. 250 zgłoszeń. W bezpłatnym rejsie, który potrwa szkolny semestr, weźmie udział 60 osób. Cel podróży – Karaiby.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Bogdan Wojciszke [/srodtytul]

Profesor psychologii, miłośnik psów i muzyki klasycznej Twórca badań z zakresu spostrzegania i oceniania ludzi, dynamiki bliskich związków uczuciowych. Autor głośnej „Psychologii miłości” oraz wydanych właśnie książek z serii Psychologia o Przysłowiach. dziekan Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, członek Komitetu Nauk Psychologicznych PAN. [/ramka]

[b]Rz: Ile jest prawdy psychologicznej w przysłowiach? To temat rzeka. Nie do wyczerpania, zwłaszcza podczas jednej rozmowy. Mimo to odważyłam się na ten wywiad. „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”...[/b]

[b]Bogdan Wojciszke:[/b] Niech pani tak nie mówi. W tym przysłowiu akurat prawda psychologiczna jest taka, że ukuł je zapewne jakiś zawistny mężczyzna. To przejaw intelektualnej bezradności. Używane jest przez mężczyzn wtedy, gdy tak naprawdę nie są w stanie pojąć, jak kobieta zdołała czegoś trudnego dokonać.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze