Futro obciążone dziedzicznie

Okrycie pożądane, choć od lat na ławie oskarżonych

Aktualizacja: 14.01.2010 13:52 Publikacja: 13.01.2010 23:47

Futro obciążone dziedzicznie

Foto: ROL

Siedem tysięcy lat temu, w paleolicie, żeby przeżyć, trzeba było zabić zwierza, obedrzeć go ze skóry, a mięso zjeść. Dziś mamy samochody z ogrzewanymi siedzeniami, kurtki puchowe oraz globalne ocieplenie. Po co nam prawdziwe futro, skoro sztuczne wygląda tak samo? Odpowiedź – chcemy go dla luksusu, potrzeby ludzkości równie starej, jak jej pierwsze okrycie wierzchnie.

Mówię to nie z punktu widzenia przeciwnika najstarszego okrycia ludzkości. Osobiście nie jestem ani szczególnie zaciętym wrogiem, ani zwolenniczką futer. Obserwuję ich los jako część procesu historycznego.

[srodtytul]Obojętne Włoszki[/srodtytul]

Spędziłam ostatnio tydzień we Włoszech, najbardziej wyfutrzonym kraju Europy. Norki są tam okryciem tak zwyczajnym jak u nas puchówka. Obszycia kurtek i kapturów męskich i damskich – wyłącznie z futra naturalnego, sztuczne jest przejawem tandety. Plakat obrońców zwierząt widziałam raz. Przedstawiał dręczone norki w klatkach z podpisem – „fashion victims”. Ludzie mijali go raczej obojętnie.

We wczesnym PRL futro było ustrojowo niepoprawne jako relikt sanacyjnego zbytku. W latach 70. pojawiły się rude i srebrne lisy, pierwsze symbole gierkowskiego statusu. Ale stać na nie było głównie panie trudniące się najstarszym zawodem świata, szybko więc nabrały podejrzanej konotacji. Gdy zapanował młody kapitalizm, lisy przestały wystarczać. Prawdziwa bogata dama, wtedy żona właściciela hurtowni, nosiła norki. Plebs musiał się zadowolić sztucznymi, które na początku lat 90. weszły w modę.

– Polki uwielbiają futra – twierdzi Andrzej Jedynak, właściciel firmy kuśnierskiej istniejącej od 32 lat. Najlepiej, to już tradycja, sprzedają się norki, ale futra tzw. ekskluzywne – szynszyle (20 tys.), oceloty ( 20 tys.), sobole (50 tys.) także cieszą się powodzeniem. W kryzysie był niewielki zastój, teraz sprzedaż ruszyła.

Polska firma Simple ma futra w swoich kolekcjach od dziesięciu lat. Głównie norki, strzyżone, epilowane, karakuły, lisy, także futrzane dodatki – torby, czapki. „Uczłowieczyłyśmy futro” – mówi projektantka Lidia Kalita. Zrobiłyśmy z niego lekki płaszcz miejski, który nie kojarzy się z okryciem zakładanym na 1 listopada. Nasze klientki to młode kobiety, które nie włożyłyby sarmackiej szuby.

[srodtytul]Pinocchio Armani[/srodtytul]

W zimowych kolekcjach mody światowej futra pozostają pozycją wysoko notowaną. Militarny szyk mamy u Givenchy, bohemę u Isabel Marant, styl retro u Lanvin. Wszędzie widać wysiłek projektantów, żeby z futra zdjąć odium nowobogackiego szyku, którym jest dziedzicznie obciążone. Zestawia się je ze skontrastowanymi dodatkami – dżinsami, legginsami, zbuntowaną fryzurą. Futro plus szpilki i kapelusz – total look – jest niewskazany. Futro wciąż musi się odżegnywać od swojej pańciowatości.

Ale moda nie wycofuje się z tego niebezpiecznego terytorium. Z wielkich nazwisk tylko Vivienne Westwood, projektantka raczej lewicowa, deklaruje się jako wróg zwierzęcych płaszczy. Reszta – m.in. Dior, Chanel, Yves Saint Laurent, Versace, nie mówiąc o Fendi, które z tego żyje, prezentuje je w każdej zimowej kolekcji.

Bez protestów oczywiście się nie obywa. Annę Wintour, szefową „Vogue’a”, zaatakowali aktywiści PETA (People for Ethical Treatment of Animals) uzbrojeni w spreje. Na zeszłorocznych Oskarach PETA za cel ataku wybrała Giorgio Armaniego, który podobno obiecał zaniechać produkcji naturalnych futer, ale słowa nie dotrzymał. Przedstawiono go na plakacie z wielkim nosem i podpisem „Pinocchio Armani”.

W ostatniej kampanii peciści użyli wizerunku Michelle Obamy. Jak się okazało – bez jej zgody. Rzeczniczka organizacji tłumaczyła, że oparła się na informacji z Białego Domu, że pani Obama nie nosi futra, a ponieważ wiadomo, że i tak nie mogłaby firmować reklamy, o zgodę jej nie spytano.

– Co powiedziałby pan obrońcom zwierząt – pytam Andrzeja Jedynaka.

– Zapytałbym ich, czy jedli befsztyk na obiad i z czego mają buty – odpowiada. I twierdzi, że protesty mu nie zaszkodziły, a o futrach ekologicznych mówi: kupa chemii na grzbiecie.

Jednak tezę, że naturalne futro jest popularne w młodszym pokoleniu, trudno byłoby obronić. Czy można to tłumaczyć tylko zaporowymi cenami ( norki – od 5 tysięcy wzwyż) i nastawieniem proekologicznym?

[srodtytul]Powstaje pytanie: gdzie futro nosić? [/srodtytul]

W metrze, zatłoczonym tramwaju? Poza pracą życie zimowe naszych miast jest martwe. Ludzie są szczęśliwi, gdy wieczorem dotrą na swoje przedmieścia i mogą zasiąść przed serialem. Sklepy wyniosły się do centrów handlowych, tradycja spotkań na placach przed kawiarniami, barami, żywa w krajach Europy Południowej, ledwo się u nas wykształca.

Do tego dochodzi inny powód – historia. Tradycja elegancji, której składnikiem są futra, została ucięta razem z Jałtą. Przestała istnieć klasa społeczna, która je użytkowała – to ta dama z lisem na ramionach uwieczniona na zdjęciu z lat 30. Inteligencję i mieszczaństwo zniszczono. Zostali prywaciarze i badylarze, dołożyły się owe panie niezbyt ciężkich obyczajów.

I w ten sposób do dzisiaj na futrze ciąży klątwa paniusi wystrojonej na niedzielę.

[srodtytul]Płaszczyk z dalmatyńczyka[/srodtytul]

Od kiedy futra stały się naganne, wzory dzikich zwierząt przeniosły się na tkaniny. Stało się to na początku lat 90. i trwa do dziś. Można mieć jesionkę z lamparta, balerynki w żyrafę, legginsy w antylopę. Nie mówiąc o okularach, kocach itp. Widziałam nawet dziecięcy płaszczyk – dalmatyńczyka.

I nie ma szans, żeby między przeciwnikami i zwolennikami futer doszło do kompromisu. Strony pozostają przy swoich stanowiskach, jak mówią prawnicy.

Siedem tysięcy lat temu, w paleolicie, żeby przeżyć, trzeba było zabić zwierza, obedrzeć go ze skóry, a mięso zjeść. Dziś mamy samochody z ogrzewanymi siedzeniami, kurtki puchowe oraz globalne ocieplenie. Po co nam prawdziwe futro, skoro sztuczne wygląda tak samo? Odpowiedź – chcemy go dla luksusu, potrzeby ludzkości równie starej, jak jej pierwsze okrycie wierzchnie.

Mówię to nie z punktu widzenia przeciwnika najstarszego okrycia ludzkości. Osobiście nie jestem ani szczególnie zaciętym wrogiem, ani zwolenniczką futer. Obserwuję ich los jako część procesu historycznego.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze
Kultura
Podcast „Rzecz o książkach”: Noblistka z Korei śni o podróży do Zakopanego