Był sierpień 1999 r. Po solowych sukcesach z Orkiestrą Weselno-Pogrzebową Bregovicia ukazał się album jego i Kayah. Bił rekordy popularności. W Polsce sprzedało się prawie 700 tysięcy egzemplarzy, 40 tysięcy we Włoszech. To jeden z najlepszych wyników w polskiej fonografii w ostatnich dwóch dekadach. Wszyscy czekali na koncert duetu na festiwalu sopockim.
– Śpiewając „Prawy do lewego” w Operze Leśnej, nie siedziałam potulnie obok Gorana na krześle, jak kazał, tylko rwałam się do publiczności i śpiewałam na proscenium. Nie był w stanie tego znieść – wspomina Kayah.– W przeciwieństwie do koncertów rockowych, na których trzeba ciągle coś odgrywać, imitować, staram się na scenie zachowywać spokojnie, piję drinka – tłumaczył mi Bregović.
– Nasz duet zdobył uznanie na świecie, otrzymywaliśmy zaproszenia na wiele festiwali. Jednak nie kontynuowaliśmy naszego muzycznego spotkania, bo Goran miał kompleksy i był zazdrosny o popularność – kończy Kayah. – Od dawna czekam, żeby w końcu oddał pieniądze, które jest mi dłużny.
Chodzi o to, że po wydaniu płyty Bregović nie wypłacił części tantiem należnych autorom polskich tekstów. Okazało się też, że „Prawy do lewego” sygnował swoim nazwiskiem bezprawnie – to była piosenka skomponowana przez dawnego współpracownika. W tym samym czasie Emir Kusturica oskarżył kompozytora o to, że zawłaszczył muzykę z jego filmów „Arizona Dream”, „Czas Cyganów” i „Underground”, dzięki którym Goran zdobył światową popularność.
– Oskarżyłem go, bo podpisywał swoim nazwiskiem ludowe utwory – powiedział „Rz” Emir Kusturica, reżyser, lider zespołu No Smoking Orchestra. – Ale dla mnie to nie jest problem. On gra muzykę pogrzebową, a ja dla ludzi, którzy kochają życie.