Daje sławę, zabiera piosenki

Goran Bregović - po dłuższej przerwie wystąpi we wtorek w warszawskiej Sali Kongresowej. Polacy kochają jego utwory, melancholijne i taneczne bałkańskie rytmy, grane z cygańską brawurą. Wydał u nas dwie bestsellerowe płyty – z Kayah i Krzysztofem Krawczykiem, wylansował przeboje „Prawy do lewego” i „Mój przyjacielu”. Czaruje i uwodzi, a czasami przywłaszcza sobie cudze kompozycje

Publikacja: 29.03.2008 01:40

Daje sławę, zabiera piosenki

Foto: Rzeczpospolita

Był sierpień 1999 r. Po solowych sukcesach z Orkiestrą Weselno-Pogrzebową Bregovicia ukazał się album jego i Kayah. Bił rekordy popularności. W Polsce sprzedało się prawie 700 tysięcy egzemplarzy, 40 tysięcy we Włoszech. To jeden z najlepszych wyników w polskiej fonografii w ostatnich dwóch dekadach. Wszyscy czekali na koncert duetu na festiwalu sopockim.

– Śpiewając „Prawy do lewego” w Operze Leśnej, nie siedziałam potulnie obok Gorana na krześle, jak kazał, tylko rwałam się do publiczności i śpiewałam na proscenium. Nie był w stanie tego znieść – wspomina Kayah.– W przeciwieństwie do koncertów rockowych, na których trzeba ciągle coś odgrywać, imitować, staram się na scenie zachowywać spokojnie, piję drinka – tłumaczył mi Bregović.

– Nasz duet zdobył uznanie na świecie, otrzymywaliśmy zaproszenia na wiele festiwali. Jednak nie kontynuowaliśmy naszego muzycznego spotkania, bo Goran miał kompleksy i był zazdrosny o popularność – kończy Kayah. – Od dawna czekam, żeby w końcu oddał pieniądze, które jest mi dłużny.

Chodzi o to, że po wydaniu płyty Bregović nie wypłacił części tantiem należnych autorom polskich tekstów. Okazało się też, że „Prawy do lewego” sygnował swoim nazwiskiem bezprawnie – to była piosenka skomponowana przez dawnego współpracownika. W tym samym czasie Emir Kusturica oskarżył kompozytora o to, że zawłaszczył muzykę z jego filmów „Arizona Dream”, „Czas Cyganów” i „Underground”, dzięki którym Goran zdobył światową popularność.

– Oskarżyłem go, bo podpisywał swoim nazwiskiem ludowe utwory – powiedział „Rz” Emir Kusturica, reżyser, lider zespołu No Smoking Orchestra. – Ale dla mnie to nie jest problem. On gra muzykę pogrzebową, a ja dla ludzi, którzy kochają życie.

Bregović miał kłopoty z przestrzeganiem prawa autorskiego nie tylko w Polsce. Gdy jego popularność sięgnęła zenitu, a jednym z najbardziej poszukiwanych albumów była płyta „Arizona Dream” – z piosenkami śpiewanymi przez Iggy’ego Popa i melorecytacjami Johnny’ego Deppa – album nagle zniknął ze sklepów muzycznych na całym świecie. Szybko wyszło na jaw, że został wycofany w związku z procesem o plagiat. Dystrybucji zakazał sąd.

– Niestety, mam jedną głupią sprawę sądową, której nie mogę zakończyć i to powstrzymuje wznowienie albumu – przyznał muzyk.

Z prawnym problemem Bregović poradził sobie bardzo sprytnie. Nie mogąc wznowić „Arizona Dream”, opublikował część piosenek na dwóch składankach: „Music for Films” i „Songbook”. Słuchaczy, po uważnym przesłuchaniu obu płyt, mógł zadziwić fakt, że te same utwory, którymi zachwycili się na płycie Kayah i Gorana, śpiewali inni wykonawcy.

Naprawdę nie nagrywam w natchnieniu. Po tylu latach to jest dla mnie zwykła praca

Patent był niezwykle prosty: Bregović nagrywał te same piosenki w różnych krajach, w duetach z lokalnymi gwiazdami. W ten sposób sprzedał kilka milionów płyt. W Polsce zdecydował się na współpracę z Kayah, w Grecji wydał płytę z Georgem Dalarasem, a w Izraelu – z Ofrą Hazą. „Ausencię” zaśpiewała Cesaria Evora, najwybitniejsza pieśniarka Wysp Zielonego Przylądka.

– Fakt, że pewne kompozycje opublikowałem kiedyś na płytach, nie ma większego znaczenia – tłumaczył mi Bregović. – Taki już jestem, że przez wiele lat pracuję nad swoimi piosenkami, opracowuję je na nowo. To są moje melodie. Poza nimi nie mam nic, a trudno napisać nową dobrą kompozycję. Wiem, że ludzie chcieliby usłyszeć romantyczną historię o tym, jak powstają płyty. Ale ja naprawdę nie nagrywam w porywie natchnienia. Dla takiego muzyka jak ja, który komponuje całe życie, to jest zwykła praca.

Trzeba podkreślić, że artyści, którzy współpracowali z Bregoviciem, oceniają go pozytywnie.

– Dzięki niemu mam dom z ogrodem i zetknęłam się ze sceną etniczną – śmieje się Kayah.

– Myślę, że dużo krwi napsuł Goranowi Emir Kusturica – powiedział Krzysztof Krawczyk. – Przemawia przez niego zazdrość wobec dawnego kolegi, który sprzedał kilkanaście milionów płyt. Przed pierwszym spotkaniem z Goranem słyszałem, że jest zmanierowany, kapryśny i despotyczny. Może na początku robi wrażenie niedostępnego, ale to facet z poczuciem humoru, pełen dystansu do siebie i świata. Po nagraniu jednego utworu robi przerwę, pije herbatę, je kanapkę, gada o zwykłych sprawach. Bardzo mi się to podoba. Dziś wiem, że Bregovicia zesłał mi Bóg.

– Kiedy z Grzegorzem Brzozowiczem pojechałem do Gorana do Belgradu, spotkałem człowieka otwartego, pogodnego, ale i konkretnego – wspomina Marek Kościkiewicz, muzyk, wydawca. – Posłuchał jednej, może dwóch piosenek Kayah i już wiedział, że stworzą zgrany duet. Wystarczyło, że umówiliśmy się, uścisnęliśmy dłonie i Goran zachowywał się wobec nas lojalnie, mimo że miał kontrakt z innym koncernem fonograficznym, który naciskał go, by w Polsce nagrał płytę nie z Kayah, lecz Anną Marią Jopek. Już kiedy byliśmy w Belgradzie, Bregović miał pomysł na drugi album w męskim duecie. Na początku był brany pod uwagę Czesław Niemen, ale sprawa się ślimaczyła i ostatecznie wybór padł na Krzysztofa Krawczyka.

Goran Bregović (1950) urodził się w Sarajewie, w rodzinie Serbki i Chorwata. Mówi, że Bałkany ma w genach. Przez całe życie musiał łączyć bałkańskie sprzeczności. Został ochrzczony przez babki zarówno w obrządku prawosławnym, jak i katolickim. Uczył się grać na skrzypcach, ale jako 15-latek wybrał życie gitarzysty grającego w kawiarniach. Sławę zdobył z zespołem Bijelo Dugme. Pod własnym nazwiskiem nagrał muzykę do filmów Emira Kusturicy „Czas Cyganów”, „American Dream” i „Underground”, „Królowej Margot” Patrice’a Chereau i „Operacji Samum” Władysława Pasikowskiego.

Był sierpień 1999 r. Po solowych sukcesach z Orkiestrą Weselno-Pogrzebową Bregovicia ukazał się album jego i Kayah. Bił rekordy popularności. W Polsce sprzedało się prawie 700 tysięcy egzemplarzy, 40 tysięcy we Włoszech. To jeden z najlepszych wyników w polskiej fonografii w ostatnich dwóch dekadach. Wszyscy czekali na koncert duetu na festiwalu sopockim.

– Śpiewając „Prawy do lewego” w Operze Leśnej, nie siedziałam potulnie obok Gorana na krześle, jak kazał, tylko rwałam się do publiczności i śpiewałam na proscenium. Nie był w stanie tego znieść – wspomina Kayah.– W przeciwieństwie do koncertów rockowych, na których trzeba ciągle coś odgrywać, imitować, staram się na scenie zachowywać spokojnie, piję drinka – tłumaczył mi Bregović.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”
Kultura
WspółKongres Kultury: trudna prawda o artystach i rządzie
Kultura
Festiwal Eufonie to sieć muzycznych powiązań
Kultura
Co artyści powiedzą o władzy
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Kultura
Dyrektor państwowego instytutu złożyła rezygnację. Teraz ją wycofuje i oskarża ministerstwo