Po wycofaniu się z Łodzi organizatorzy festiwalu długo szukali miasta, które by ich przyjęło. W sierpniu podpisali kontrakt z władzami Bydgoszczy.
– Przetrwaliśmy – mówi dyrektor Marek Żydowicz. – Chcemy uciec przed polityką i udowodnić, że niezależność artystyczna jest najważniejsza.
W związku z przeprowadzką prace nad programem zaczęły się dopiero w maju, ale zestaw konkursowy jest imponujący. Festiwal otworzy "Czarny łabędź" Darrena Aronofsky'ego. Następne pokazy też będą ucztą dla kinomanów. Wystarczy wymienić kilka tytułów: "Kolejny rok" Mike'a Leigha, faworyt krytyków podczas ostatniego festiwalu w Cannes, nagrodzone w Wenecji "Milczące dusze" Aleksieja Fedorczenki czy awangardowe "Wkraczając w pustkę" Gaspara Noe. Polskę będą reprezentować "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego i "Wenecja" Jana Jakuba Kolskiego. Na deser uczestnicy obejrzą tegorocznego Oscarowego faworyta "Jak zostać królem" Danny'ego Cohena i "127 godzin" – bardzo oczekiwany nowy film Danny'ego Boyle'a.
Poza głównym przeglądem, będą też dwa konkursy dokumentów, międzynarodowe jury oceni filmy polskie, studenci będą walczyć o Złote Kijanki. Nowością są konkursy debiutów – reżyserskich i operatorskich. Organizatorzy przygotowali też retrospektywy Jerzego Skolimowskiego, Michaela Ballhausa, Roba Epsteina, duetu Aronofsky – Libatique, przegląd kina austriackiego i dokumentów o sztuce.
Tak więc Plus Camerimage bez Łodzi nie zginął. Paradoksalnie, ma w tym roku budżet wyższy niż w ubiegłym. Żaden z głównych mecenasów – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i firma Plus GSM, będąca tytularnym sponsorem Camerimage – nie zmniejszył dotacji. Do wynoszącego 6,5 mln zł budżetu Bydgoszcz dołożyła 2,5 mln, o milion więcej niż oferowała festiwalowi Łódź.