Odwiedzających Pałac Ślubów przy al. Korfantego 14 w Katowicach od razu dopada atmosfera dekadencji. Wysłużone połamane szafki i wybebeszone wnętrzności komputerów wiele mówią o kondycji służb powołanych do chronienia dóbr kultury. Piętrowy pawilon z lat 60., w którym udzielano ślubów i rejestrowano zgony, dzieło Mieczysława Króla, kiedyś nagradzane i naśladowane w innych miastach, już w przyszłym tygodniu może trafić pod piły, wiertnice i przecinarki. Zastąpi je... parking.
Hipnotyzujący efekt
– Wdrażamy plan zmian urbanistycznych według projektu, który zwyciężył w konkursie SARP w 2006 roku. Przebudowę i wyburzenie niektórych obiektów zaakceptowali mieszkańcy Katowic w społecznych konsultacjach – tłumaczy mi Krzysztof Rogala, pełnomocnik prezydenta miasta ds. przebudowy śródmieścia. – Parking to tymczasowe rozwiązanie. Teren po pałacu, 8 tys. mkw. będzie zaoferowany do zbycia. Ogłosimy konkurs na jego zagospodarowanie. Docelowo staną tu budynki powyżej dziewięciu kondygnacji. To mogą być obiekty usługowe, biurowe, handlowe czy nawet mieszkalne.
Pod wrażeniem tych dalekosiężnych, choć niepokojąco nieokreślonych planów (burzy się, choć nie ma inwestora?), zwiedzałam Pałac Ślubów w marcu z grupą studentów. – To miejsce kojarzy mi się z Neue Nationalgalerie w Berlinie autorstwa Miesa van der Rohe, ojca nowoczesnej architektury – mówiła dr Irma Kozina, historyk sztuki z Uniwersytetu Śląskiego – Budynek jest lekki i transparentny. Architektura pięknie się tu integruje z plastyką, płaskorzeźby Teresy Michałowskiej-Rauszer i Jerzego Egona Kwiatkowskiego przy wejściu są jak z Picassa!
Milczący urzędnik wyekspediowany przez władze miasta wprowadził nas tylnym wejściem. Może liczył, że dziennikarze nie dotrą do pulsującej czarno-białej posadzki, która skojarzy się im, nie daj Boże, z zasysającymi oko, opartowskimi dziełami brytyjskiej malarki Bridget Riley. – To jedyny przykład op-artu w Polsce, który bezpośrednio nawiązuje do twórczości tej artystki – tłumaczy dr Kozina. Posadzkę w czynie społecznym usunie osobiście. Na razie nie ma co z nią zrobić. Zdemontowano już lustra flankujące główny hol, które dawały hipnotyzujący efekt. Betonowe płaskorzeźby zwierząt, słońc i księżyców mają być przeniesione do Katowickiego Parku Leśnego. Z czym tam się będą integrować, nie wiadomo.