Łukaszenko ignoruje Unię Europejską

Przywódcy UE zaapelowali do białoruskiego przywódcy o dialog z opozycją. Ale on wraca do represji.

Aktualizacja: 20.08.2020 06:05 Publikacja: 19.08.2020 18:33

– Nie uznajemy wyniku wyborów – powiedział szef Rady Europejskiej Charles Michel

– Nie uznajemy wyniku wyborów – powiedział szef Rady Europejskiej Charles Michel

Foto: AFP

Wirtualny szczyt Unii trwał w środę trzy godziny. Nie był on jednak poświęcony wyłącznie kryzysowi białoruskiemu, ale także nielegalnemu wydobyciu przez Turcję gazu we wschodniej części Morza Śródziemnego oraz zamachowi stanu w Mali. Taki warunek postawiły z jednej strony Grecja i Cypr, a z drugiej Francja.

Uniknąć ukraińskiego błędu

Przed spotkaniem liderka opozycji Swiatłana Cichanouska w dwuminutowym wystąpieniu po angielsku opublikowanym na YouTubie zaapelowała do europejskich przywódców o „wsparcie odrodzenia białoruskiego narodu”.

– Pan Łukaszenko stracił wszelką legitymizację tak w oczach naszego narodu, jak i świata – oświadczyła, prosząc o pomoc w przeprowadzeniu „pokojowego przekazania władzy”.

Jednak przywódcy Unii tylko do pewnego stopnia posłuchali tego apelu.

– Unia stoi za białoruskim narodem. Te wybory nie były ani wolne, ani uczciwe. Nie uznajemy ich wyniku – oświadczył po spotkaniu przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Nie chciał jednak rozstrzygnąć, czy jeśli do ponownych wyborów nie dojdzie, Unia przestanie uznawać Aleksandra Łukaszenkę za legalnego przywódcę kraju. O to, poza Cichanouską, kilka godzin wcześniej apelował litewski parlament.

– Wspieramy białoruski naród – tłumaczyła wymijająco w odpowiedzi na pytanie w tej sprawie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Klucz do zrozumienia unijnej strategii dał kilka godzin wcześniej wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych UE Josep Borrell.

– Najważniejszym celem Unii jest teraz zapobieżenie rosyjskiej interwencji i uniknięcie błędów, które zostały popełnione w trakcie kryzysu na Ukrainie. Nie możemy pozwolić na powtórzenie się takiej sytuacji – powiedział Hiszpan.

W 2013 r. Unia chciała podpisać z ukraińskimi władzami umowę stowarzyszeniową, którą można było uznać za krok w kierunku przyjęcia kraju do Wspólnoty. Tak przynajmniej to zinterpretował Władimir Putin. I choć siedem lat później Ukraina w żaden sposób nie jest bliżej członkostwa w UE, to obawa przed przesunięciem granic Unii przyczyniła się do zajęcia przez Rosję Krymu i Donbasu. – Te protesty absolutnie nie mają charakteru geopolitycznego. To wewnętrzna sprawa Białorusi – podkreślał Charles Michel.

– To nie są demonstracje, które byłyby wymierzone w jakikolwiek kraj – potwierdziła von der Leyen.

Zdaniem Michela, który we wtorek rozmawiał przez telefon z Władimirem Putinem, Rosja usłyszała to przesłanie. Według Belga w środę Kreml zasygnalizował, iż nie rozważa interwencji wojskowej u zachodniego sąsiada.

W trakcie kryzysu na Majdanie w imieniu Unii do Kijowa polecieli z misją mediacyjną szefowie dyplomacji Niemiec, Polski i Francji. Podobny zamiar zdradził teraz odnośnie do Białorusi Borrell. Ale nie uzyskał na to zgody przywódców Unii. Hiszpan przyznał więc, że dla takiej podróży do Mińska „sytuacja jeszcze nie dojrzała”. W zamian, oświadczyli Michel i von der Leyen, to nie UE, ale OBWE, której członkami są tak Białoruś, jak i Rosja, miałaby się zająć rozwiązaniem kryzysu. I to w niezwykle skromnej formie.

– Chodzi nie tyle o mediacje, ile ułatwienie kontaktów między obiema stronami konfliktu – tłumaczyła Niemka.

Zamach stanu

Innym sygnałem dystansu Unia wobec tego, co się dzieje za Bugiem, jest skromny wymiar tak sankcji przeciw białoruskiemu reżimowi, jak i wsparcia dla opozycji, jaki zadeklarowała Bruksela. Szykuje się ona do wprowadzenia zakazu wjazdu i zamrożenia aktywów osób bezpośredniego zaangażowanych w represje. Chodzi jednak o osoby, które i tak nie są częstymi gośćmi na Zachodzie. Michel przyznał, że przywódcy UE nie ustalili, czy takie restrykcje objęłyby samego Łukaszenkę, choć ten od lat nie ma wstępu do USA.

Nie ma natomiast mowy o wprowadzeniu sankcji, które rzuciłyby na kolana białoruską gospodarkę. – Nie chcemy robić czegokolwiek, co uderzyłoby w samych Białorusinów – mówi unijny dyplomata.

Rada Europejska, która trzy tygodnie temu uzgodniła wart blisko 2 biliony euro Fundusz Odbudowy i budżet UE na lata 2021–2027 r., dla Białorusi wysupłała 53 mln euro (24 zł/osobę), z czego 50 mln ma pójść na walkę z pandemią.

Być może, spodziewając się tak daleko idącej wstrzemięźliwości Unii, Łukaszenko już w trakcie szczytu odrzucił inny podstawowy postulat przywódców UE: o podjęcie dialogu z opozycją. Podczas spotkania z szefami resortów siłowych białoruski przywódca zarzucił opozycji próbę zamachu stanu i zapowiedział „podjęcie odpowiednich działań, aby do tego nie doszło”. Przed siedzibą państwowej telewizji znów pojawił się OMON, a w miejsce białoruskich dziennikarzy, którzy wcześniej zrezygnowali ze stanowisk, pracę zaczęli sprowadzeni dwoma samolotami z Moskwy ich rosyjscy odpowiednicy. Jednocześnie przed stołecznymi zakładami produkcji traktorów, jednym z największych przedsiębiorstw kraju, rozstawiono siły porządkowe. Miały zapewnić, że nie dojdzie tu do strajku.

– Nasze przesłanie jest bardzo jasne: przemoc musi się skończyć, bezkarność musi się skończyć – powtórzył Michel pytany, jak Unia zareaguje na takie działanie Łukaszenki.

Źródła dyplomatyczne podkreślają, że taką linię Unii wobec Białorusi narzuciły przewodzący obecnie Wspólnocie Niemcy, a także Francja. Przywódcy obu krajów dzień wcześniej rozmawiali z Putinem, sygnalizując, że to w Moskwie, a nie w Mińsku, leży klucz do rozwiązania białoruskiego kryzysu.

W czwartek kanclerz spotka się z prezydentem Macronem w jego letniej rezydencji w Fort de Bregancon na Riwierze Francuskiej. Oba kraje wykluczają wysłanie pod adresem Kremla bardziej stanowczych sygnałów, jak groźba wstrzymania importu rosyjskiego gazu na wypadek interwencji Moskwy na Białorusi. Ale także Cypr i Grecja, gdzie Rosja zachowuje poważne wpływy, chcą powiązania dalszych kroków wobec Białorusi z nałożeniem sankcji na Turcję, o co nie będzie łatwo.

Kraj
LOT za rządów PiS popłynął na Uzbekistanie. W tle afera wizowa i lobbing
Kraj
Morawiecki o Brzosce, Tusku i ostrym wpisie Janusza Kowalskiego. "Niech mnie pan nie rozśmiesza"
Kraj
Krystyna Piórkowska złowiła kolejnego polonika
Kraj
Nie pokażesz prawa jazdy, nie kupisz paliwa. Pomysł KO na poprawę bezpieczeństwa
Kraj
Pożar hali w Gdańsku. Co wiadomo o przyczynach?