W obu językach niby jest tak, że pisze się tak, jak się mówi. Ale te wasze spółgłoski... Sz, cz, rz... Nie dość, że trzeba zapamiętać, jak to się czyta, to jeszcze trzeba umieć to wypowiedzieć. W języku polskim aż roi się od słów, które mają takie dziwnie szeleszczące spółgłoski.
Będę bronił polskiego. Przecież język angielski jest pod tym względem o wiele bardziej skomplikowany. Weźmy podwójne "o", które inaczej czyta się w słowie "blood", inaczej w "door" i inaczej w "book". To trudniej zapamiętać.
Nie jeśli angielski jest twoim językiem ojczystym. Ja wychowałem się, mówiąc po angielsku. Polskiego uczę się już jako dorosły człowiek i muszę pilnować tego, o czym w języku angielskim nawet nie myślę. Te końcówki na przykład.
Wspomniał pan, że szczególne problemy oprócz odmiany przez przypadki sprawia panu wymowa polskich słów. Które są dla pana najtrudniejsze?
Jest ich mnóstwo. Najbardziej skomplikowane są te, które zaczynają się na " strz... " albo podobnie. Nie potrafię wymówić ich tak czysto, jak Polacy.
Jak słynne "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie"?