– Wydawało mi się, że znam tę publikację doskonale. Ale przeglądając ponownie, zauważyłam szczególne ilustracje. Jesteśmy po wielu dyskusjach czy piorun, błyskawica i tęczowe torby to odpowiednie dla dzieci symbole. A w podręczniku mamy zdjęcia ciał ludzkich, które dla mnie, osoby dorosłej, są zbyt drastyczne, zbyt mocne, zbyt brutalne. Nieodpowiednie dla 15-latków – mówi Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla edukacji”.
Jednym z najdrastyczniejszych jest fotografia żołnierzy z oddziału NZW Jana Malinowskiego „Stryja”, którzy zostali zamordowani i przybici do ściany stodoły, a następnie wykonano im zdjęcie. W książce można znaleźć także zdjęcie żołnierza niezłomnego Stanisława Marciniaka „Niewinnego” zmuszonego do pozowania z ciałami zabitych przez UB kolegów. Na początku książki jest zdjęcie powieszonych na haku mężczyzn – ofiar hitlerowców. Jest też fotografia z identyfikacji zwłok więźniów zamordowanych przez Sowietów w Tarnopolu.
Czytaj więcej
- Każdy autor czy artykułu prasowego czy artykułu naukowego, a tym bardziej monografii naukowej,...
– Zamieszczenie tych zdjęć to koszmarny pomysł. Nie rozumiem, dlaczego obecna władza dąży do wpajania młodzieży swojej ideologii za wszelką cenę. Nie jest tak, że cel uświęca środki – mówi dr Anna Piotrowska, psycholog dziecięcy z Uniwersytetu Warszawskiego. – Młodym ludziom wystarczy to, co zobaczą w relacjach z Ukrainy. O tak drastycznych obrazkach ciężko zapomnieć.
Ekspertka zwraca uwagę na to, że młodzi mogą podejść do tego w nieodpowiedni sposób. – By nie zostać uznanymi za zbyt wrażliwych i patriotycznych, mogą sobie z tych zdjęć robić żarty – mówi Piotrowska.