Prawica, publicyści konserwatywni alarmują, że system medialny się domyka, że główny strumień przekazu został zawłaszczony przez jedno środowisko. Zanika pluralizm. Z pana perspektywy to słuszna diagnoza?
Nie chwaląc się, byłem jedną z pierwszych osób, która to dostrzegła już kilka lat temu. Nie jest to przecież proces charakterystyczny dla Polski. Słynna ustawa o radiofonii i telewizji wprowadzona kilka lat temu tego właśnie dotyczyła, to miała zatrzymać. Chodziło o zakaz koncentracji kapitału, by nie doprowadzać do powstawania wielkich monopoli. I w całej Europie jest to precyzyjnie uregulowane, z wyjątkiem zaledwie dwóch krajów.
Co jest złego w koncentracji kapitału?
Takie grupy nie potrafią i nie chcą się zatrzymać. Chcą mieć więcej i więcej. Kupują kolejne media, a potem we wszystkich powielają te same treści. W efekcie są w stanie kształtować dowolnie opinię publiczną.
Jakiś przykład?