Dyrektywa Omnibus obowiązuje w Polsce już od 4 miesięcy. Czy pierwsze kontrole przestrzegania przepisów o oznaczaniu najniższej ceny w ostatnich 30 dniach, wykazały jakieś nieprawidłowości w tym względzie?
Katarzyna Araczewska, zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Zbiorowych Interesów Konsumentów w UOKiK: Kontrole zaczęły się już w styczniu, informowaliśmy o tym na stronie internetowej Urzędu. W tej chwili toczą się postępowania wyjaśniające, korzystamy też z wystąpień do przedsiębiorców, co pozostawia nam więcej przestrzeni na dialog z rynkiem. Siłą rzeczy, dostrzegamy pewne nieprawidłowości. Są one bardzo zróżnicowane – od najdalej idącego niepodawania najniższej ceny z 30 dni przed obniżką, do oznaczania jej w sposób nieczytelny. Np. brak podpisu ceny przekreślonej sprawia, że konsument nie wie, czy jest to cena regularna, rekomendowana czy też najniższa. Podobnie mylące jest stosowanie błędnych pojęć, np. cena referencyjna zamiast najniższa cena z 30 dni przed obniżką. Natomiast w większości przedsiębiorcy albo już wprowadzili odpowiednie zmiany, albo zapowiedzieli ich wprowadzenie, przedstawiając Prezesowi UOKiK konkretne propozycje. Wydaliśmy niedawno wyjaśnienia do nowych przepisów, by jasno wskazać, jakie praktyki nie są dopuszczalne zarówno z punktu widzenia ustawy o informowaniu o cenach, jak i przepisów o nieuczciwych praktykach rynkowych, bo obie ustawy będą miały zastosowanie do sposobu prezentowania cen. Dostaliśmy wiele pytań od przedsiębiorców – choćby w kwestii samego prezentowania obniżki jedynie względem ceny regularnej, co nie jest dopuszczalne, gdyż promocje wydają się wówczas korzystniejsze niż w rzeczywistości. Obserwując e-commerce widzimy jednak znaczącą poprawę w kwestii wyglądu kart produktu, choć żeby do niej dotrzeć często trzeba „przeklikać” kilka ekranów, gdzie nie zawsze informacje są prawidłowe, jak np. w wynikach wyszukiwania w sklepie czy w reklamie kontekstowej.