O perspektywach polskiego eksportu na Kongresie 590 dyskutowali eksperci zaproszeni przez „Rzeczpospolitą". W trakcie dyskusji przypomniano, że podczas gdy w 2020 r. światowy eksport wyrażony w dolarach spadł o 8 proc., to polski wzrósł o 1,1 proc. Polska zanotowała też nadwyżkę w handlu ze światem. Było to 13,7 mld dolarów. Skąd tak dobry wynik w trudnym pandemicznym roku?
Skąd sukces w 2020 r.?
– Na wyniku za ubiegły rok zaważyła dywersyfikacja produkcji i usług, które świadczymy. Nie mamy jednej, wiodącej specjalizacji, ale produkujemy wiele cenionych produktów finalnych, jak i tych będących komponentami. Charakter tych dóbr idealnie wstrzelił się w oczekiwania klientów, szczególnie tych z UE. To choćby sprzęt AGD czy meble. Europejczycy siedzieli zamknięci w domach i chcieli polepszyć swą sytuację – analizował Janusz Władyczak, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE).
– To także kwestia rzetelnego podejścia do zamówień spływających w 2020 r. mimo trudności związanych z transportem towarów – dodał. Jego zdaniem pomogła też koncentracja polskiej wysyłki do krajów UE, która od lat oscyluje wokół 80 proc. eksportu ogółem. Paradoksalnie znikoma dywersyfikacja geograficzna naszej sprzedaży pomogła w kryzysie. – Eksportujemy głównie do krajów wysoko rozwiniętych. Ich gospodarki całkiem nieźle przetrwały kryzys, a do krajów rozwijających się, szczególnie tych spoza UE, wysyłamy niewiele, a to głównie te państwa miały trudności z zachowaniem ciągłości handlu – tłumaczył szef KUKE. Eksportowi pomogło też centralne położenie Polski w Europie. Miało to znaczenie przy skróconych łańcuchach dostaw. – Do tego należy dodać fakt, że ok. 30 proc. przewozów drogowych w UE jest świadczonych przez polski transport. I te usługi nie przestały być świadczone. Nie stanęliśmy jako gospodarka, podczas gdy dostawy surowców i komponentów z Azji były zakłócone – podkreślał Władyczak.
– Nasz eksport został właściwie tylko muśnięty przez pandemię, a przy tym stanie gospodarek naszych głównych partnerów powinniśmy mieć regres na poziomie 15–20 proc. Warto przypomnieć, że w latach 2008–2009 przy poprzednim globalnym kryzysie gospodarczym nasz eksport skurczył się znacząco – analizował Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).
– Mam wrażenie, że szybciej, bo już w czerwcu 2020 r., wystartowaliśmy w wyścigu o rynki opuszczone przez innych na skutek pandemii. W rezultacie weszliśmy tam, gdzie brakowało towarów. To spora część tego sukcesu. Widać to było już w II połowie 2020 r., kiedy to eksport był już wyraźnie wyższy niż w 2019 r. Kontynuacja następuje w pierwszym kwartale br. A w kwietniu/maju powinniśmy mieć wynik o 30–40 proc. lepszy niż przed rokiem. Z kolei począwszy od czerwca, trudno będzie o wysoką dynamikę. Powinno to być 3–4 proc. wzrostu – prognozował ekspert KIG.