– Rosja ma wielką pokusę, by poczekać, aż Ukraina stanie się bardziej wrażliwa wojskowo i politycznie, wtedy nacisnąć i radykalnie poprawić swą pozycję negocjacyjną – opisuje taktykę Kremla w obliczu inicjatyw Trumpa rosyjska politolog z Waszyngtonu Tatiana Stanowaja.
W piątek, dniu rozpoczęcia monachijskiej konferencji, rosyjska armia wykonała największą od początku roku ilość ataków na linii frontu. Z dnia na dzień liczba szturmów zwiększyła się półtorakrotnie. Nacisk na froncie trwa i obecnie, mimo że nie przyniósł agresorowi sukcesów.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone wysłały do europejskich sojuszników ankietę. Pytają o gotowość Europy do ochrony Ukrainy po zawarciu pokoju oraz cenę, jaką Europa jest gotowa zapłacić w zamian za udział w negocjacjach z Moskwą.
Najcięższe walki toczą się w pobliżu Kurachowego (zdobytego przez Rosjan miesiąc wcześniej) oraz na podejściach do Pokrowska. Ale tutaj ukraińskie oddziały, wykorzystując widoczny brak koordynacji po stronie przeciwnika, same przeszły do natarcia i odbiły tereny na północny wschód i południowy zachód od miasta, na razie uniemożliwiając domykanie okrążenia Pokrowska.
– Mocno powstrzymaliśmy wroga, co doprowadziło do znacznych strat po jego stronie, dlatego okupanci musieli wycofywać się dla przegrupowania. Ważny jest nie tyle nasz ruch do przodu, ile to, że rozbiliśmy ich siły, które znów będą tam lazły (bo rosyjskie dowództwo nie ma innych – red.) – mówi ukraiński ekspert wojskowy Paweł Łakijczuk.