Baszara Asada nie ma już w Damaszku? W niedzielę wcześnie rano miał wsiąść do samolotu i udać się w nieznanym kierunku – podała agencja Reutera, powołując się na źródła w armii rządowej. Wcześniej, w nocy z piątku na sobotę znana turecka analityczka pracująca dla czołowego amerykańskiego think tanku Asli Aydintasbas napisała, że Asad jest w Teheranie, potem jednak wycofała swój wpis. Mniej więcej w tym samym czasie szef irańskiej dyplomacji Abbas Araghczi mówił: „nic nie wiemy o miejscu jego pobytu”.
Inni przedstawiciele Islamskiej Republiki Iranu jeszcze w sobotę zapewniali, że „doniesienia o opuszczeniu Damaszku przez Baszara Asada i jego rodzinę są nieprawdziwe”. W sobotę wieczorem oficjalne media irańskie podawały, że w Damaszku z Asadem spotkał się wysłannik najwyższego przywódcy Islamskiej Republiki Alego Chameneiego, Ali Laridżani. Ale do spotkania miało dojść dzień wcześniej, czyli teoretycznie mogli omawiać sprawę rychłej ewakuacji dyktatora.
Czytaj więcej
Na razie rebelianci zachowują się tak, jakby zmienili poglądy, otworzyli się na innych. Nie chcą narzucać Syryjczykom porządku islamskiego – mówi „Rzeczpospolitej” Anwar al-Bunni, syryjski obrońca praw człowieka, chrześcijanin.
- Asada nie ma w żadnym miejscu w Damaszku, gdzie można by się go spodziewać - podała wieczorem amerykańska telewizja CNN, powołując się na swoje źródło. Przed żadną z rezydencji, w której bywał, nie ma już Gwardii Prezydenckiej.
Nie jest jasne, czy siły wierne dotychczas Asadowi są gotowe do obrony Damaszku. Innych miast prawie nie broniły, szybko ogłaszały wycofywanie. Niektórzy eksperci interpretowali to jak przerzucanie wszystkiego, czym jeszcze dysponują, do ostatecznego starcia o stolicę.