W ciągu dwóch dni armia Asada wycofała się z Aleppo, oddając miasto źle uzbrojonym oddziałom opozycji, trzon których stanowią islamscy radykałowie z koalicji Hajat Tahrir asz-Szam. Z miasta zniknęły też irańskie oddziały, które tam stacjonowały.
– Syryjski reżim dość szybko się rozpada – zdziwiony zauważył turecki dziennikarz Ragip Soylu, zajmujący się sprawami regionu.
Znikający Baszar Asad, znikający Irańczycy
Po Aleppo opozycja zdobyła prawie całą prowincję Idlib oraz prawdopodobnie miasto i bazę lotniczą w Kuweires (której nigdy nie udało jej się opanować w poprzednich fazach wojny domowej), znajdującą się 30 km na wschód od „gospodarczej stolicy Syrii” (jak nazywane było Aleppo). „Na linii frontu panuje chaos” – stwierdził jeden z zachodnich analityków, po bezskutecznych próbach dowiedzenia się, kto utrzymuje kolejne duże miasto Hama.
Czytaj więcej
Syryjscy rebelianci przejęli w sobotę kontrolę nad większością Aleppo, największego miasta w kraju, po czym zaatakowali pobliską prowincję. Jak informują media, ze strony wojsk rządowych napotkali na „niewielki, wręcz żaden opór”.
W walkach giną żołnierze sił rządowych, nic nie wiadomo, by jakiś opór stawiali Irańczycy (obecni w tym rejonie) ani ich sojusznicy z libańskiego Hezbollahu (również stacjonujący w północno-zachodniej Syrii, gdzie trwają starcia). Jedynym sojusznikiem prezydenta Asada okazało się rosyjskie lotnictwo, które jednak rozpoczęło bombardowania dopiero czwartego dnia ataku opozycjonistów.