Andrzej Łomanowski: Trudna gra Ukraińców z Trumpem

Prezydent Zełenski ustępuje i zaczyna mówić o możliwości przerwania wojny bez wyzwolenia okupowanych terenów. Kijów tym samym rozpoczął publiczną grę z nowym prezydentem USA.

Publikacja: 03.12.2024 04:41

Andrzej Łomanowski: Trudna gra Ukraińców z Trumpem

Foto: REUTERS/Shannon Stapleton

– Nie mamy prawa uznać okupowanych terytoriów za rosyjskie. I tu nie wolno popełniać błędów. Ale jeśli chcemy zakończyć „gorącą” fazę wojny, należy objąć parasolem NATO tę część Ukrainy, którą kontrolujemy. To raz. Trzeba to zrobić szybko. A dalej inne tereny Ukraina może przywracać dyplomatycznie – powiedział pod koniec zeszłego tygodnia ukraiński prezydent w wywiadzie dla brytyjskiej Sky News.

Po raz pierwszy od początku wojny dopuścił możliwość przerwania walk bez wyzwolenia całego terenu Ukrainy. Do tej pory Kijów kategorycznie odmawiał rozmów o jakimkolwiek zawieszeniu broni, uważając że Władimir Putin wykorzysta je dla wzmocnienia swej poobijanej armii, przygotowania jej do kolejnego ataku (pod dowolnym pretekstem) i ponownego uderzenia na Ukrainę.

Ukraina: Członkostwo w NATO w zamian za zawieszenie broni

Ale nadchodzi Donald Trump i będąca w słabszej sytuacji Ukraina zaczyna się dostosowywać do faktu, że dla Waszyngtonu ważniejszą sprawą będzie teraz spór z Chinami, a nie jej wojna obronna. W dodatku część republikanów nadal sądzi, że Putin mógłby być ich sojusznikiem w konflikcie z Państwem Środka.

Czytaj więcej

Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych

Teraz więc Zełenski zaczyna grę o uzyskanie jak najlepszych warunków zawieszenia broni z Kremlem, ale już nie o wyzwolenie części Ukrainy spod okupacji.

– Nie starcza nam sił, by odbić Krym. Nasza armia nie ma teraz wystarczającej siły, tak właśnie jest. Należy znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie – mówił ukraiński prezydent z kolei japońskiej agencji Kyodo.

Za każdym razem podkreślał jednak, że Ukraina musi zostać członkiem NATO – ale gwarancjami bezpieczeństwa sojuszu nie byłyby objęte tereny okupowane. Członkostwo w NATO, a nie dalsze kontynuowanie wojny będzie więc główną osią sporu z nową administracją w Waszyngtonie.

USA proponują tylko swoje gwarancje bezpieczeństwa

Trump zdążył bowiem już ogłosić, kto będzie jego specjalnym wysłannikiem do spraw Ukrainy. To generał Keith Kellogg, który w jego poprzedniej administracji był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydenta Pence’a. Jeszcze w marcu generał (wraz z byłym pracownikiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Fredem Fleitzem) opublikował plan zakończenia wojny w Ukrainie.

Czytaj więcej

Donald Trump wysyła na Ukrainę pełnomocnika. „Ten plan raczej nie zadowoli Kijowa”

Kellogg proponował objęcie Ukrainy amerykańskimi gwarancjami bezpieczeństwa – ale nie oferował członkostwa w sojuszu. Kijów musiałby się jednak zgodzić na przerwanie wojny i „dyplomatyczną ścieżkę” wyzwalania okupowanych terenów. Jeśli by Moskwa z kolei nie zgodziła się na przerwanie wojny, Ukraina miałaby otrzymać amerykańskie uzbrojenie. Ale sprzeciw samego Kijowa doprowadziłby do wstrzymania pomocy.

Teraz Zełenski sygnalizuje gotowość do przerwania wojny, choć domaga się członkostwa w NATO. Jak sam powiedział, Ukraina będzie bezpieczna, jeśli będzie w sojuszu lub będzie miała broń atomową.

Wszyscy czekają, jak obecnie zareaguje przyszła administracja Trumpa.

Władimir Putin chce wojny i boi się bankructwa

Pozostaje jednak Kreml, nie wiadomo, czy on miałby ochotę (i na jakich warunkach) wstrzymać walki. Straszy go jednak widmo spadku cen ropy naftowej do 50 dolarów za baryłkę (do czego może doprowadzić nowa administracja w Waszyngtonie i wcale tego nie ukrywa). Część ekonomistów już twierdzi, że od przyszłego roku Rosja będzie prowadziła wojnę na kredyt. Spadek cen ropy mógłby wpędzić ją w potężne kłopoty gospodarcze.

Przed Kremlem obecnie stoi więc zadanie zerwania rozmów w dogodnym dla siebie momencie i jednocześnie zwalenia na to winy na Ukrainę, tak by nie zostać bankrutem. Jeśli wojna zostanie zamrożona, to w przyszłym roku na pewno odbędą się w Ukrainie wybory prezydenckie i parlamentarne. To będzie doskonały pretekst dla Putina, by próbować ingerować w ukraińskie sprawy. Cały czas wszak domaga się „denazyfikacji” sąsiada, co w wyborach może przełożyć się na żądanie usunięcia jakichś kandydatów.

Oczywisty sprzeciw ukraiński może zostać wykorzystany do zerwania rozmów i wznowienia ofensywy przez wzmocnioną armię rosyjską.

– Nie mamy prawa uznać okupowanych terytoriów za rosyjskie. I tu nie wolno popełniać błędów. Ale jeśli chcemy zakończyć „gorącą” fazę wojny, należy objąć parasolem NATO tę część Ukrainy, którą kontrolujemy. To raz. Trzeba to zrobić szybko. A dalej inne tereny Ukraina może przywracać dyplomatycznie – powiedział pod koniec zeszłego tygodnia ukraiński prezydent w wywiadzie dla brytyjskiej Sky News.

Po raz pierwszy od początku wojny dopuścił możliwość przerwania walk bez wyzwolenia całego terenu Ukrainy. Do tej pory Kijów kategorycznie odmawiał rozmów o jakimkolwiek zawieszeniu broni, uważając że Władimir Putin wykorzysta je dla wzmocnienia swej poobijanej armii, przygotowania jej do kolejnego ataku (pod dowolnym pretekstem) i ponownego uderzenia na Ukrainę.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Generał Skrzypczak: Putin nie siądzie do rozmów, dopóki nie odzyska obwodu kurskiego
Konflikty zbrojne
Ukraina coraz mocniej naciska. Wymijające odpowiedzi szefa NATO Marka Ruttego
Konflikty zbrojne
Raport: Samoloty Władimira Putina wywoziły ukraińskie dzieci do Rosji
Konflikty zbrojne
Syryjscy rebelianci są lepsi od Baszara Asada?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Konflikty zbrojne
Donald Tusk chce „głębokiej korekty niektórych priorytetów UE”. „Mieliśmy rację, ale nie chciano nas słuchać”
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska