Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że rebelianci pod wodzą Hayata Tahrira al-Shama przejęli kontrolę m.in. nad międzynarodowym lotniskiem w Aleppo. Następnie ruszyli dalej, aby zająć miasta i wsie w północnej Hamie. To prowincja, w której byli obecni, zanim zostali pokonani przez wojska rządowe w 2016 r.
Czytaj więcej
W północnej Syrii trwa największa od lat ofensywa rebeliantów walczących z reżimem Baszara el-Asada.
Agencja Reutera ocenia, że szybka i niespodziewana ofensywa jest „wstydem” dla prezydenta Syrii Baszara el-Asada i rodzi pytania dotyczące stanu jego sił zbrojnych. Do sobotniego wieczoru rebelianci zajęli co najmniej cztery miasta w Hamie i twierdzili, że wkroczyli do stolicy tej prowincji. Dzieje się to w czasie, gdy sojusznicy el-Asada są zajęci własnymi konfliktami. Do ofensywy doszło, gdy grupy powiązane z Iranem, przede wszystkim libański Hezbollah, który wspiera syryjskie siły rządowe od 2015 r., były zajęte własnymi walkami.
Syryjskie siły zbrojne przygotowały kontratak
Baszar el-Asad zapewnił, że Syria będzie w dalszym ciągu „bronić swojej stabilności i integralności terytorialnej przed terrorystami i ich zwolennikami”. Dodał, że Syria jest w stanie pokonać rebeliantów bez względu na to, jak bardzo intensywne będą ich ataki.
Siły zbrojne Syrii oświadczyły, że przygotowały kontratak. Przyznały, że rebelianci wkroczyli do dużych części miast, ale nie założyli tam swoich baz. Stwierdziły też, że dowództwo generalne wykonuje swoje obowiązki w zakresie „zwalczania organizacji terrorystycznych”.