Polski dyplomata przebywa w Kijowie. Pytany o sytuację w stolicy Ukrainy odparł w radiowej Trójce, że właśnie skończył się alarm przeciwlotniczy i że takie alarmy są w mieście ogłaszane "mniej więcej" pięć razy dziennie.
Bartosz Cichocki oświadczył, że w dzielnicy, w której przebywa, noc minęła spokojnie. - Trudno mi opisać, czy wszędzie tak było - zastrzegł. Dodał, że po tym, jak we wtorek ostrzelana została wieża telewizyjna w Kijowie, ukraińskie kanały przestały nadawać. - Odbieramy informacje z internetu i polskich środków masowego przekazu - dodał dyplomata.
Czytaj więcej
- To Niemcy w czasie II wojny światowej bombardowali szpitale w Europie. Teraz właśnie tak robią Rosjanie - powiedział wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, odnosząc się do działań prowadzonych przez Rosję po inwazji na Ukrainę. Dodał, że prezydent Rosji Władimir Putin stanie przed Trybunałem w Hadze za zbrodnie wojenne.
Ambasador RP na Ukrainie był pytany, czy w Kijowie są poważne zniszczenia. - Z tego co wiem, jest poważnie zniszczona główna arteria wjazdowa na kierunku zachodnim do Kijowa, są bardzo zniszczone miejscowości przy wjeździe do Kijowa z północnego-zachodu - przekazał.
Atak wojsk rosyjskich na Ukrainę trwa od tygodnia. Z Ukrainy dopływają doniesienia o zabitych i rannych cywilach oraz ostrzale infrastruktury cywilnej, w tym szpitali i osiedli. Według Kijowa, wojska rosyjskie użyły też podczas działań wojennych bomb kasetowych oraz bomby termobarycznej (próżniowej), czemu strona rosyjska zaprzeczyła. Pytany o używanie zakazanych środków przez Rosję ambasador RP w Kijowie został zapytany, czy jego zdaniem Rosjanie "mogą posunąć się jeszcze dalej".