W piątek 8 listopada, zaraz zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa, gruchnęła w niektórych polskich mediach wiadomość, że prezydent Andrzej Duda leci na spotkanie z miliarderem do jego rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie. Zaproszenie mieli załatwić wysłannicy z PiS. Kalkulowali, że skoro w kwietniu ówczesny kandydat republikanów przyjął w Trump Tower na Manhattanie głowę polskiego państwa, to zrobi to i tym razem.
Wiosną Trump potrzebował Dudy. Ciążyło na nim kilkadziesiąt oskarżeń i chciał pokazać, że jest poważnym politykiem. Zdjęcie z przywódcą jednego z pięciu najważniejszym krajów Unii doskonale się do tego nadawało. Uśmierzało też obawy, że zdradzi Ukraińców.
Co jest priorytetem Donalda Trumpa
Dziś sytuacja jest już jednak inna. Blisko miesiąc od odwołanego lotu do Mar-a-Lago nie słychać nic o podróży Dudy za ocean, bo Polska jest daleko na liście priorytetów polityki zagranicznej Trumpa. Z podobnego powodu nie przyjął on także po wyborach Viktora Orbána, który przecież gościł w Mar-a-Lago w trakcie kampanii wyborczej.
Czytaj więcej
Donald Trump zapowiedział, że pojedzie do Paryża, aby wziąć udział w sobotniej ceremonii otwarcia wyremontowanej po pożarze katedry Notre Dame. Uroczystości zaplanowane są na 7-8 grudnia. Będzie to jego pierwsza zagraniczna podróż od czasu wygrania wyborów - przypomina Reuters.
Pierwszym zagranicznym przywódcą, którego rękę uściskał Donald Trump, okazał się prezydent Argentyny Javier Milei. Priorytetem miliardera będzie zatrzymanie nielegalnej imigracji oraz skontrowanie ekspansji Chin. Do tego musi zaś zacieśnić relacje z konserwatywnymi przywódcami Amerykami Łacińskiej, kontynentu, gdzie Pekin stara się umocnić swoje wpływy. Kilka dni temu w domu Trumpa na Florydzie był także premier Kanady Justin Trudeau. To wpisuje się w inny priorytet nadchodzącej administracji: wojny handlowej, która miałaby znieść ogromny deficyt w wymianie towarowej USA.