Jerzy Haszczyński: Czy Polska nie wpuści Ukrainy do Unii Europejskiej z powodu Wołynia?

Ukraina ma nowego szefa dyplomacji. Poprzedni zbulwersował Polaków wypowiedzią o Wołyniu, ale nie z tego powodu odszedł ze stanowiska. Mówił to, co myślą elity ukraińskie.

Publikacja: 08.09.2024 07:58

Uroczystość odsłonięcia Pomnika „Rzeź Wołyńska” we wsi Domostawa. Budzący kontrowersje pomnik stanął

Uroczystość odsłonięcia Pomnika „Rzeź Wołyńska” we wsi Domostawa. Budzący kontrowersje pomnik stanął na liczącej ok. hektara działce, na której w przyszłości zostanie wzniesiona Ściana Pamięci z nazwami wszystkich miejscowości na Kresach, w których doszło do masowych zbrodni na Polakach.

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Nowy minister Andrij Sybiha zna Polskę, tu wiele lat pracował jako dyplomata, zna polski. I pierwszą rozmowę telefoniczną w nowej roli odbył z Radosławem Sikorskim.  

Wie też, jaką burzę wywołał jego poprzednik Dmytro Kułeba na Campusie Polska Przyszłości, swoją odpowiedzią na pytanie o to, kiedy będą możliwe ekshumacje ofiar na Wołyniu. Kułeba zrównał ludobójstwo wołyńskie z akcją Wisła - powojennymi wysiedleniami tysięcy Ukraińców z południowo-wschodniej Polski, które to terytorium uznał na dodatek za ukraińskie. 

Czytaj więcej

Rządowa wirówka na Ukrainie. Prezydent Zełenski zdymisjonował część ministrów

Dmytro Kułeba nie wyraził osobistego poglądu o Wołyniu – różnego od poglądu władz i elit Ukrainy

Nie zrobił tego, dlatego że taki jest jego osobisty pogląd - różny od poglądu władz i elit ukraińskich. Nie, jako doświadczony dyplomata wyraził stanowisko władz. A jest ono raczej zbieżne ze stanowiskiem elit, wśród intelektualistów ukraińskich bowiem trudno dostrzec skłonność do uznania zbrodni wołyńskiej za ludobójstwo, którym niewątpliwie była. Takie było też oficjalne stanowisko Polski ponad dwie dekady temu. 

„Żaden cel, ani żadna wartość, nawet tak szczytna jak wolność i suwerenność narodu, nie może usprawiedliwiać ludobójstwa, rzezi cywilów, przemocy i gwałtów, zadawania bliźnim okrutnych cierpień. (…) i my, i Wy – powinniśmy odróżniać jasne karty historii od ciemnych” - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w 2003 roku w Porycku (teraz to ukraińska Pawliwka). Obok niego stał prezydent Ukrainy Leonid Kuczma. 

Rosyjska agresja na Ukrainę nie wywołała wśród Ukraińców refleksji na temat Wołynia

Można było mieć nadzieję, że wielka wojna, którą trwa od dwóch i pół roku, wywoła w ukraińskiej elicie refleksję. Nie wywołała. Zbrodnie wojenne dokonywane przez Rosjan na Ukrainie bywają nazywane ludobójstwem.

Czytaj więcej

Piotr Zaremba: Granice sąsiedzkiej cierpliwości

Jak jednak najkrwawszy rosyjski atak na cywilów czy mordy w podkijowskiej Buczy można nazywać ludobójstwem, a unikać nazwania tak rzezi na Wołyniu, gdzie tylko w ciągu jednej nocy nacjonaliści ukraińscy wymordowali 10 tysięcy Polaków, zazwyczaj sąsiadów. 

Specjalnością ważnych Ukraińców jest wpisywanie Wołynia w szerszy kontekst stosunków ukraińsko-polskich albo nawoływanie do „niegrzebania w historii”. Kułeba na Campusie ujął to w postulat niewypominania sobie „tych złych rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom” (w tej właśnie kolejności).

W odpowiedzi polskich polityków na słowa Kułeby zawarta jest groźba: Polska może nie wpuścić Ukrainy do UE

Odpowiedź polskich polityków na słowa Kułeby była bardzo ostra, choć nie była natychmiastowa, nie na samym Campusie, gdzie obok ukraińskiego ministra siedział szef polskiej dyplomacji. 

Jest w niej zawarta groźba - bez zmiany podejścia Ukrainy do Wołynia Polska nie wpuści jej do UE. Jednoznacznie wyraził to wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz: „Ukraina nie będzie członkiem Unii Europejskiej bez polskiej zgody. Ukraina musi spełniać standardy, (…) To jest także kwestia standardów, powiedziałbym, kulturowo-politycznych”.

Dosadnie uczynił to także premier Donald Tusk mówiąc, że Ukraina będzie musiała "sprostać polskim oczekiwaniom, jeśli chodzi o nie tyle grzebanie w historii, tylko ułożenie naszej relacji na podstawie prawdy (historycznej)”.

Jak w 2010 roku polscy europosłowie zareagowali na przyznanie Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy

Te słowa przypominają rok 2010, gdy polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego, także z partii obecnie rządzących w Polsce, przeforsowali fragment rezolucji dotyczącej Ukrainy, związany z pośmiertnym uznaniem za Bohatera Ukrainy Stepana Bandery „przywódcy współpracującej z nazistowskimi Niemcami Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN)”. W tym fragmencie jest wyrażona nadzieja, że władze ukraińskie „rozważą takie decyzje i potwierdzą swoje przywiązanie do europejskich wartości”. 

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Paliwo na straszny scenariusz

Po kilkunastu latach wróciliśmy do warunku „europejskich wartości” i „spełnienia (europejskich) standardów” przez Ukrainę. Po drodze było przekonanie, że skrajny nacjonalizm oraz kult Bandery i innych zbrodniarzy to margines, co widać po wynikach wyborów na Ukrainie. Może jednak nie trzeba głosować na skrajnie nacjonalistyczne partie, skoro podobne podejście do Wołynia mają i inne? 

Upłynęło tyle lat, a stoimy w tym samym miejscu. Różnica polega na tym, że trwa wielka wojna, w której mocno wspieramy Ukrainę, a z drugiej strony sprawa wstąpienia Ukrainy do UE jest realnym wyzwaniem, w 2010 roku była nierealna, co Polska niekoniecznie przyjmowała do wiadomości.  

Czy można sobie wyobrazić, żeby teraz to Polska wzięłaby na swoją odpowiedzialność zablokowanie ukraińskiego członkostwa w UE z powodów historycznych? Przyznaję, że z trudem. Ale bez refleksji w Kijowie żadnego scenariusza nie można wykluczyć.

Nowy minister Andrij Sybiha zna Polskę, tu wiele lat pracował jako dyplomata, zna polski. I pierwszą rozmowę telefoniczną w nowej roli odbył z Radosławem Sikorskim.  

Wie też, jaką burzę wywołał jego poprzednik Dmytro Kułeba na Campusie Polska Przyszłości, swoją odpowiedzią na pytanie o to, kiedy będą możliwe ekshumacje ofiar na Wołyniu. Kułeba zrównał ludobójstwo wołyńskie z akcją Wisła - powojennymi wysiedleniami tysięcy Ukraińców z południowo-wschodniej Polski, które to terytorium uznał na dodatek za ukraińskie. 

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ameryka przestaje mówić o integralności terytorialnej Ukrainy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Reformowanie brytyjskich sądów i inne rzeczy, których Jarosław Kaczyński mówić nie powinien
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Riczard Czarnecki robi PiS katastrofalny problem