Bogusław Chrabota: Javier Milei – argentyński Balcerowicz

Sympatycy reform wierzą, że nowo wybrany prezydent przywróci Argentynie gospodarczą wiarygodność, a samym Argentyńczykom lepsze perspektywy. Historia podpowiada jednak sceptycyzm.

Publikacja: 20.11.2023 16:36

Bogusław Chrabota: Javier Milei – argentyński Balcerowicz

Foto: PAP/EPA

Pisać o Argentynie jako o kraju stabilnym gospodarczo to jakby dowodzić dziś sensu przedkopernikańskiej teorii geocentrycznej. Argentyna, która na przełomie XIX i XX wieku należała do najbogatszych krajów świata, pierwszej prawdziwej fali kryzysu doświadczyła podczas globalnego załamania gospodarczego na przełomie lat 20. i 30. Wcześniej przez dekady była jednym (prócz USA) z dwóch głównych beneficjentów procesów migracyjnych z terenów Europy. Szybkiemu przyrostowi ludności i jeszcze szybszemu bogaceniu się głównie dzięki brytyjskim inwestycjom, a także neutralności w czasie wojny, towarzyszyły jednak poważne problemy społeczne – rosnąca rzesza robotników i coraz większa siła roszczeniowych związków zawodowych.

Juan Perón i pierwsze państwo socjalne

Pierwszy państwo socjalne próbował budować w Argentynie Juan Perón, ale doprowadził do gigantycznego zadłużenia gospodarki, która po okresie wojennej koniunktury straciła swoje rynki zbytu. Od tamtych czasów ta prężna niegdyś gospodarka i męczone korupcją oraz rządami kolejnych junt państwo przeżywały istną huśtawkę sprzecznych ze sobą strategii rozwoju. Dość powiedzieć, że kraj ten stał się symbolem niewydolności w obsłudze długu, kolejnych fali inflacji i zubożenia.

Czytaj więcej

Javier Milei prezydentem Argentyny. Skok w nieznane

Inflacja na poziomie 140 proc.

W swojej historii Argentyna bankrutowała już dziewięć razy, nie potrafiąc zaspokoić roszczeń wierzycieli, tylko w tym stuleciu już w 2001, 2014 i 2020 roku. W końcu lat 80. kraj doznał szoku 4000-proc. inflacji i choć na początku kolejnej dekady znów do władzy doszli zwolennicy prywatyzacji gospodarki, liberalizacji handlu zagranicznego i związania lokalnej waluty z dolarem, koszmar kryzysu wracał kilkakrotnie. Dzisiejsza Argentyna z inflacją na poziomie 140 proc., mimo że osiem razy większa od Polski, z liczniejszą populacją, ma niższy dochód narodowy, a PKB per capita wedle parytetu siły nabywczej mniejszy niemal dwukrotnie.

Niektóre z jego radykalnych pomysłów mogą szokować. Niemniej nie są to pomysły całkiem szalone

Javier Milei - wolnorynkowiec i libertarianin

Czy nowy prezydent Javier Milei, wolnorynkowiec o poglądach libertariańskich, może to zmienić? Niektóre z jego radykalnych pomysłów, jak choćby zlikwidowanie banku centralnego czy zastąpienie peso dolarem, mogą szokować. Niemniej nie są to pomysły całkiem szalone. Krajów, które dobrowolnie odchodzą od własnej waluty, jest coraz więcej. Milei zapowiada odchudzenie rządu, zmiany w strukturze wydatków publicznych, koniec darmowej edukacji i opieki zdrowotnej, a także reorientację geopolityczną w stronę Waszyngtonu. Sympatycy reform wierzą, że przywróci on Argentynie gospodarczą wiarygodność, a samym Argentyńczykom lepsze perspektywy. Znawcy lokalnych realiów patrzą jednak na jego misję ze sceptycyzmem: to tylko wychylenie huśtawki w jedną stronę. Prędzej czy później wróci tam, gdzie była.

Pisać o Argentynie jako o kraju stabilnym gospodarczo to jakby dowodzić dziś sensu przedkopernikańskiej teorii geocentrycznej. Argentyna, która na przełomie XIX i XX wieku należała do najbogatszych krajów świata, pierwszej prawdziwej fali kryzysu doświadczyła podczas globalnego załamania gospodarczego na przełomie lat 20. i 30. Wcześniej przez dekady była jednym (prócz USA) z dwóch głównych beneficjentów procesów migracyjnych z terenów Europy. Szybkiemu przyrostowi ludności i jeszcze szybszemu bogaceniu się głównie dzięki brytyjskim inwestycjom, a także neutralności w czasie wojny, towarzyszyły jednak poważne problemy społeczne – rosnąca rzesza robotników i coraz większa siła roszczeniowych związków zawodowych.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich