Jędrzej Bielecki: Izrael przestał być niezwyciężony

Wystarczy, aby państwo żydowskie przegrało jedną wojnę, a jego istnienie stanie pod znakiem zapytania. Atak Hamasu wydatnie zwiększył takie zagrożenie.

Publikacja: 09.10.2023 03:00

Jędrzej Bielecki: Izrael przestał być niezwyciężony

Foto: EPA/ABIR SULTAN

Wiele wskazuje na to, że operacja została przygotowana z udziałem Iranu, który uznał, że są po temu dobre warunki z powodu głębokiej polaryzacji społeczeństwa Izraela, spowodowanej zamachem premiera Beniamina Netanjahu i jego ultraprawicowej koalicji na niezależność wymiaru sprawiedliwości. I faktycznie, izraelskie państwo nie wyszło z tej próby obronną ręką. Atak nastąpił niemal co do dnia w 50. rocznicę wojny Jom Kipur, w której Mosad dał się zaskoczyć równoczesnym uderzeniem Egiptu i Syrii. Tym razem także złożona operacja Hamasu, która musiała być przygotowywana od tygodni, o ile nie miesięcy, umknęła uwadze izraelskiego wywiadu. Zawiodły też siły zbrojne, które nie tylko pozwoliły setkom palestyńskich bojowników przedostać się na teren Izraela, ale też przez wiele godzin nie potrafiły ich stamtąd wypchnąć, co umożliwiło agresorom zabicie setek Żydów.

To zapewne zmusi Netanjahu do zmiany strategii wobec rządzonej od 18 lat przez Hamas Strefy Gazy. Do tej pory kolejni premierzy nie decydowali się na lądową inwazję tego terytorium, która miałaby służyć odsunięciu od władzy wspieranych przez Iran terrorystów. Izraelczycy ograniczali się do regularnych ataków z powietrza. Teraz uderzenie lądowe będzie zapewne nieuniknione. Jednak opanowanie zamieszkałego przez 2 mln osób terytorium będzie oznaczało także liczne ofiary po stronie izraelskiej. Bardzo wzrośnie też ryzyko buntu Palestyńczyków na wszystkich terytoriach kontrolowanych przez Izraelczyków, a więc na Zachodnim Brzegu oraz w samym Izraelu. To 7,5 mln osób, tyle samo, ile mieszka tam Żydów.

Czytaj więcej

Izrael w ogniu i krwi. „Gdzie była armia? Gdzie było potężne państwo?”

Do takiej konfrontacji mogą włączyć się po stronie Hamasu Liban, Irak i kontrolowana w dużym stopniu przez Iran Syria. W ten sposób doszłoby do wybuchu wojny o skali, jakiej nie widziano na Bliskim Wschodzie od lat. Przeciwników Izraela zachęca do tego wizerunek osłabionego pod rządami Netanjahu kraju. Premier ma tak wielki elektorat negatywny, że będzie mu trudno odbudować jedność społeczeństwa, nawet w obliczu egzystencjalnego zagrożenia dla ojczyzny.

Czytaj więcej

Izrael bezradny i upokorzony. Atak Hamasu obnażył niedostatki niezwyciężonego do tej pory państwa

Wojna byłaby w interesie Rosji, która zrobi wiele, aby do niej doprowadzić. Władimir Putin liczy na to, że w ten sposób odwróci uwagę Stanów Zjednoczonych, a szerzej Zachodu, od konfliktu w Ukrainie.

Wiele wskazuje na to, że operacja została przygotowana z udziałem Iranu, który uznał, że są po temu dobre warunki z powodu głębokiej polaryzacji społeczeństwa Izraela, spowodowanej zamachem premiera Beniamina Netanjahu i jego ultraprawicowej koalicji na niezależność wymiaru sprawiedliwości. I faktycznie, izraelskie państwo nie wyszło z tej próby obronną ręką. Atak nastąpił niemal co do dnia w 50. rocznicę wojny Jom Kipur, w której Mosad dał się zaskoczyć równoczesnym uderzeniem Egiptu i Syrii. Tym razem także złożona operacja Hamasu, która musiała być przygotowywana od tygodni, o ile nie miesięcy, umknęła uwadze izraelskiego wywiadu. Zawiodły też siły zbrojne, które nie tylko pozwoliły setkom palestyńskich bojowników przedostać się na teren Izraela, ale też przez wiele godzin nie potrafiły ich stamtąd wypchnąć, co umożliwiło agresorom zabicie setek Żydów.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska