Tak dramatycznych chwil państwo żydowskie nie doświadczyło. Do niedzielnego popołudnia armii izraelskiej nie udało się odbić kilku miejsc zajętych przez terrorystów Hamasu. W sobotę rano do Izraela wtargnęło z Gazy około tysiąca uzbrojonych bojowników tego ugrupowania. Zajęli 22 miejscowości i dotarli 24 km w głąb państwa żydowskiego, zabijając mieszkańców w ich domach, na ulicach i drogach. Na licznych filmach w sieci widać sceny brutalnych mordów.
Atak Hamasu. Gdzie była armia Izraela
Zginęło około 600 Izraelczyków, w tym co najmniej 26 żołnierzy. Rannych jest ponad 2 tys. osób. Kilkudziesięciu Izraelczyków Hamas uprowadził do Strefy Gazy biorąc za zakładników kobiety, dzieci, osoby starsze i żołnierzy. To cenna zdobycz wiążąca ręce rządowi premiera Beniamina Netanjahu w podejmowaniu decyzji o odwecie i umożliwiająca wymianę na Palestyńczyków siedzących w izraelskich więzieniach.
Czytaj więcej
W niedzielę izraelska armia skupiona była na koncentrowaniu swych sił na terenach graniczących ze Strefą Gazy. Cały obszar został odcięty od dostaw energii elektrycznej, paliwa oraz wszelkich towarów. – Pomścimy ten czarny dzień – zapowiedział premier Beniamin Netanjahu już w sobotę. – Zraniony, osłabiony Izrael jest bardziej zaciekły – napisał „Times of Israel”.
Przed atakiem lądowym Hamasu nastąpił zmasowany ostrzał rakietowy Izraela. Wiele z ponad 3,5 tys. pocisków dotarło nawet do Tel Awiwu i Jerozolimy. Było ich zbyt dużo, aby skutecznie mogła zadziałać obrona przeciwlotnicza – słynna Żelazna Kopuła.
Izraelskie media zaczęły zadawać pytania, na które nikt nie udziela odpowiedzi: – Gdzie była armia? Gdzie było potężne państwo? – pytał „Times of Israel”.