Dlaczego Muzeum Powstania Warszawskiego odcina się od Roberta Bąkiewicza
Sam organizator marszu wywołał niemało kontrowersji wcześniejszym pojawieniem się na uroczystościach zorganizowanych w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie spodobało się to dyrekcji placówki, która postanowiła odciąć się od niego, pisząc w oświadczeniu, że „w związku z agresywnym zachowaniem R. Bąkiewicza wobec Powstańców Warszawskich” potępia „wszelki brak szacunku i agresji pod adresem weteranów”. Chodzi oczywiście o sprawę sprzed dwóch lat, gdy narodowiec ostro atakował walczącą w powstaniu Wandę Traczyk-Stawską, bo ta nie boi się mówić o wartościach, jakie wyznawali powstańcy, a one najwidoczniej niezbyt pasują do wizji świata Roberta Bąkiewicza.
Warto się też zastanowić, czy akurat Muzeum Powstania Warszawskiego, jedna z ostatnich instytucji z potencjałem do łączenia różnych środowisk, na pewno dobrze zrobiło, tak zdecydowanie odcinając się 1 sierpnia od kontrowersyjnego gościa. Czy nie mogło przekuć tej niespodziewanej wizyty w coś konstruktywnego? Albo chociaż wspomnieć tego dnia o jedności ponad podziałami?
W tym roku nawet Powstanie Warszawskie nas nie połączyło
Ale są to jedynie teoretyczne rozważania, bo w tym roku zwyczajnie nie było dla takich gestów klimatu. I to po obu stronach ideologicznej barykady. W zasadzie wszyscy politycy, niezależnie od opcji, mocno promowali siebie i swoje programy. Przecież na dwa miesiące przed wyborami inaczej być nie mogło. Większość po prostu nie robiła tego tak nachalnie, jak Janusz Kowalski. Nikt w tym dniu nie wyciągnął ręki do zgody, nie próbował przełamać ideologicznych barykad. Wszyscy wybrali uczestnictwo w tych imprezach, które pasowały im politycznie: państwowych, miejskich, organizowanych przez narodowców itd. Prawdopodobnie i Robert Bąkiewicz wpadł do MPW głównie po to, aby udzielić stamtąd wywiadu prawicowej Telewizji Republika i promować swój późniejszy marsz.
Aktorka i posłanka Koalicji Obywatelskiej też chciała świętować, nawet zazdrości „kolegom i koleżankom z opozycji, że pomimo PiS-u, potrafią obchodzić godzinę W”. Ale ona nie umie
Czy jednak na pewno wszyscy wybrali imprezy, jakie im pasowały? Można zażartować za Reném Goscinnym: Cała Warszawa oddawała hołd Powstańcom. Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętą Klaudię Jachirę, wciąż stawia opór „nacjonalizmowi”. Znaczy się, aktorka i posłanka Koalicji Obywatelskiej też chciała świętować, nawet zazdrości „kolegom i koleżankom z opozycji, że pomimo PiS-u, potrafią obchodzić godzinę W”. Niestety ona nie umie. „Może za rok, po zmianie władzy, odzyskam tę i wiele innych rocznic”…