Michał Szułdrzyński: Andrzej Duda popełnił poważny błąd. I sam to przyznał

Choć prezydent Andrzej Duda przekonuje, że postąpił słusznie, podpisując lex Tusk, inicjatywa ustawodawcza jego słowom zaprzecza. Albo sam zrozumiał, że błąd popełnił, albo dosadnie uświadomił mu to ktoś z naszych sojuszników.

Publikacja: 02.06.2023 14:28

Prezydent Andrzej Duda podczas oświadczenia dot. państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich n

Prezydent Andrzej Duda podczas oświadczenia dot. państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022

Foto: PAP/Albert Zawada

W każdej innej sytuacji należałoby pogratulować prezydentowi Andrzejowi Dudzie przyznania się do poważnego błędu i przedstawieniu próby zadośćuczynienia. Bo tak należy traktować jego piątkowe oświadczenie, w którym zapowiedział nowelizację ustawy o komisji mającej śledzić rosyjskie wpływy w Polsce, która usunie z najbardziej kontrowersyjne zapisy tzw. lex Tusk. Zaproponował więc likwidację środków zaradczych, czyli swoistej kary, jaką komisja miała prawo nakładać w trybie administracyjnym. Odwołania od decyzji komisji trafiać będą miały, w myśl nowelizacji, do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a członkami komisji nie będą mogli zostawać parlamentarzyści.

Ale tym razem nie da się prezydenta pochwalić, ponieważ w poniedziałek właśnie tę ustawę, do której proponuje teraz fundamentalne poprawki, własnoręcznie podpisał i weszła ona już w życie. Choć później jeszcze próbował się zabezpieczać, odsyłając ustawę do Trybunału Konstytucyjnego w tzw. trybie następczym, TK jest sparaliżowany buntem. I nic nie pomaga, że prezydent dodaje, że jest zbulwersowany sytuacją w TK, ponieważ ona jakoś zasadniczo się nie zmieniła w ostatnich dniach, a w dodatku cała odpowiedzialność za tę sytuację spada na jego środowisko polityczne i jego samego, bo to on kolejne ustawy o TK podpisywał i to on nie przyjmował ślubowania od legalnie wybranych sędziów w 2015 roku.

Czytaj więcej

Oświadczenie Andrzeja Dudy. Prezydent proponuje nowelizację "lex Tusk"

Nie da się więc piątkowej inicjatywy Andrzeja Dudy traktować poważnie, nie da się go chwalić. I choć przekonywał, że postąpił słusznie, podpisując ustawę, to ta inicjatywa ustawodawcza jego własnym słowom zaprzecza. Prezydent w poniedziałek po południu na spotkaniu z wyborcami krzyczał, że ustawa jest świetna, potem w wywiadzie dla Bloomberga przekonywał, że może wyjaśnić Joe Bidenowi wszelkie wątpliwości (oczywiście określił je kłamstwami powtarzanymi przez opozycję i dziennikarzy). Ale zamiast tego postanowił zaproponować zmiany, które naprawią to, czego – jak twierdził – w ustawie nie ma.  

Stracił sporo wiarygodności w oczach partnerów zagranicznych, a na krajowym podwórku dał się poznać jako osobowość dość labilna. Same straty, zero zysków

Prezydent więc popełnił katastrofalny błąd, pomagając Jarosławowi Kaczyńskiemu zrujnować opinię o Polsce za granicą, gdy przez ostatnie miesiące udawało się ją polepszyć dzięki zaangażowaniu w pomoc Ukrainie. Ale też pomógł mocno mobilizując wyborców opozycji, których oburzyło rozpoczęcie polowania na Donalda Tuska, co umożliwiła właśnie decyzja prezydenta. Wszak podpisując ustawę natychmiast po otrzymaniu jej z Sejmu, dał opozycji cały tydzień na organizacje wielkiego marszu 4 czerwca.

I teraz albo sam zrozumiał, że taki błąd popełnił, albo dosadnie uświadomił mu to ktoś z naszych sojuszników, stawiając sprawę na ostrzu noża. Dość, że Duda usiłuje teraz desperacko konsekwencje tego błędu naprawić, wypełniając zalecenia zawarte w oświadczeniu Departamentu Stanu, w którym wezwano polskie władze do zagwarantowania, że ustawa nie będzie wykorzystana do uniemożliwienia przedstawicielom opozycji startu w wyborach – bo w tym właśnie kierunku idzie nowelizacja Dudy. Ale jest już za późno. Stracił sporo wiarygodności w oczach partnerów zagranicznych, a na krajowym podwórku dał się poznać jako osobowość dość labilna. Same straty, zero zysków.

Dla polskiej suwerenności byłby to policzek, że dopiero sojusznicy muszą prezydenta mobilizować do tego, by zagwarantował partiom politycznym równe szanse w wyborach. A na krajowym podwórku – jeszcze bardziej to osłabia pozycję Dudy. Bo cóż zrobi prezydent, jeśli ani Sejm, ani Trybunał Konstytucyjny nie zajmą się łaskawie jego wnioskami? Wszak jego nowelizacja, która miała naprawić sytuację po decyzji TK w sprawie aborcji, od trzech lat nie została przez Sejm rozpatrzona.

W każdej innej sytuacji należałoby pogratulować prezydentowi Andrzejowi Dudzie przyznania się do poważnego błędu i przedstawieniu próby zadośćuczynienia. Bo tak należy traktować jego piątkowe oświadczenie, w którym zapowiedział nowelizację ustawy o komisji mającej śledzić rosyjskie wpływy w Polsce, która usunie z najbardziej kontrowersyjne zapisy tzw. lex Tusk. Zaproponował więc likwidację środków zaradczych, czyli swoistej kary, jaką komisja miała prawo nakładać w trybie administracyjnym. Odwołania od decyzji komisji trafiać będą miały, w myśl nowelizacji, do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a członkami komisji nie będą mogli zostawać parlamentarzyści.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jacek Sutryk w rękach CBA to problemy dla KO, ale i dla narracji PiS
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Radosław Sikorski nie zostanie kandydatem KO na prezydenta
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy dobrze rozumieją wiejący dziś wiatr historii
Komentarze
Michał Kolanko: Jak Szymon Hołownia psuje szyki Platformie
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Antyrepublikańska szarża premiera Donalda Tuska może Polskę drogo kosztować
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje