Michał Szułdrzyński: Polska i Izrael. Zamach na sądy naszym towarem eksportowym?

Przedstawiciele polskiego rządu przyznają wprost, że rząd Beniamina Netanjahu wypytywał Warszawę o doświadczenia w związku ze zmianami w sądownictwie. Ale i izraelska opozycja wyciągnęła wnioski z tego, co się stało w naszym kraju.

Publikacja: 27.03.2023 12:36

Protesty w Izraelu przybierają różne formy, ten na zdjęciu nawiązuje do dystopii „Opowieści podręczn

Protesty w Izraelu przybierają różne formy, ten na zdjęciu nawiązuje do dystopii „Opowieści podręcznej”

Foto: AFP

Bardzo często, gdy dyplomaci z innych państw albo przedstawiciele zagranicznego biznesu pytają mnie, o co chodzi w polskiej polityce, lubię stosować pewien erystyczny zabieg i mówię: – Jeśli chcecie zrozumieć polską politykę, nie porównujcie jej do żadnego z krajów Unii Europejskiej, ale do Izraela. Tam szukajcie analogii.

I chyba nigdy to porównanie nie było tak aktualne, jak teraz, gdy Izrael wstrząsany jest manifestacjami, w których biorą udział dziesiątki tysięcy osób protestujących przeciwko reformom sądownictwa. – Obronimy demokrację, nie chcemy skończyć jak Polska – można usłyszeć od demonstrantów.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: Netanjahu wstrzymuje reformę sądownictwa w Izraelu

Podobieństwo zmian proponowanych przez Beniamina Netanjahu do tego, co po 2015 roku robi PiS, jest uderzające. Oba rządy uważają, że sądownictwo jest w rękach niewybieralnej kasty, która ma lewicowo-liberalne sympatie. Netanjahu zabrał się do przejęcie sądownictwa, jak tylko wrócił na fotel premiera po wyborach w listopadzie. Tak samo jak Kaczyński: gdy tylko odzyskał władzę, zaczął od skoku na Trybunał Konstytucyjny, później wziął się za Krajową Radę Sądowniczą, odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów, ustrój sądów i Sąd Najwyższy.

Jestem przekonany, że Netanjahu starannie obserwował dynamikę protestów przeciwko skokowi na sądownictwo w Polsce i na Węgrzech. Z pewnością analizował protesty w 2017 roku, które zakończyły się wetem Andrzeja Dudy, ale potem wszyscy się rozeszli, a „dzieło” i tak zostało zrealizowane. I izraelski premier zapewne liczył, że u niego będzie tak samo.

Ogłoszono strajk na uniwersytetach, porozumiały się ze sobą związki zawodowe i pracodawcy, by wspólnie protestować

Ale z pewnością izraelska opozycja również wyciągnęła wnioski z tego, co działo się w naszej części Europy i postanowiła nie odpuszczać, postawić sprawę na ostrzu noża, protestować tak długo, aż premier zdecyduje się odwołać albo przesunąć wprowadzane zmiany. W Izraelu nie ma konstytucji, nie ma weta prezydenckiego, Sąd Najwyższy jest więc traktowany przez obóz liberalny za ostatni bastion, który jest w stanie zatrzymać skrajną, fundamentalistyczną religijnie prawicę, która daje większość w koalicji z Likudem. Stąd tak silna determinacja opozycji, której udało się zmobilizować wszystkich: ogłoszono strajk na uniwersytetach, porozumiały się ze sobą związki zawodowe i pracodawcy, by wspólnie protestować. W tym sensie manifestanci uważają, że bronią ostatniego szańca demokracji na Bliskim Wschodzie.

Czytaj więcej

Joseph H.H. Weiler: Płacz, ukochany kraju!

Zresztą nie ma co tu snuć domysłów: – Sama strona izraelska nas o to pytała – powiedział wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w RMF, pytany o protesty w Izraelu. I przyznał, że „w jakimś stopniu dzieliliśmy się naszymi doświadczeniami w tym zakresie”. Czyżby więc know-how wywierania politycznej presji na sądownictwo miał się stać polskim towarem eksportowym? Chyba nie o taką innowacyjność i sławę Polsce chodziło, gdy chciała być liderem transformacji trzy dekady temu.

Bardzo często, gdy dyplomaci z innych państw albo przedstawiciele zagranicznego biznesu pytają mnie, o co chodzi w polskiej polityce, lubię stosować pewien erystyczny zabieg i mówię: – Jeśli chcecie zrozumieć polską politykę, nie porównujcie jej do żadnego z krajów Unii Europejskiej, ale do Izraela. Tam szukajcie analogii.

I chyba nigdy to porównanie nie było tak aktualne, jak teraz, gdy Izrael wstrząsany jest manifestacjami, w których biorą udział dziesiątki tysięcy osób protestujących przeciwko reformom sądownictwa. – Obronimy demokrację, nie chcemy skończyć jak Polska – można usłyszeć od demonstrantów.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie