Zdecydowanie nie podoba mi się, w jaki sposób zamknięto przejście graniczne w Bobrownikach. Nie sam fakt ograniczenia transferu z Białorusią. Reżim Łukaszenki uznaję za równie wrogi Polsce jak rosyjski, a jego samego uważam za większego polakożercę niż Putin. Represje podejmowane przez niego przeciw własnemu narodowi i polskiej mniejszości powinny być konsekwentnie piętnowane przez opinię publiczną demokratycznego świata, a skazanie Andrzeja Poczobuta winno skończyć się zdecydowanym zaostrzeniem kursu Warszawy wobec Mińska. Myślę, że sytuacja dojrzała do wprowadzenia realnych sankcji na poziomie bilateralnym, a to, czego winniśmy wystrzegać się jak ognia, to puste gesty i gra pozorów. A z takimi mamy właśnie do czynienia.
Polscy politycy mają gęby pełne frazesów potępiających Łukaszenkę, podczas gdy nasza wymiana handlowa kwitnie w najlepsze. O jej skali piszemy w tym wydaniu „Rzeczpospolitej”. Według szacunków ekspertów wartość polskiego eksportu do Białorusi sięgnęła w 2022 roku 1,72 mld euro. Więcej niż w 2019 i 2020 r. W 2021 r. Polska była drugim po Rosji najważniejszym odbiorcą białoruskiego eksportu. Minął rok, od kiedy Mińsk aktywnie opowiedział się po stronie atakującego Ukrainę Kremla, nic się jednak nie zmieniło. Handel więc kręci się w najlepsze, konsekwentnie obnażając hipokryzję Warszawy, która stawia swoim zachodnim partnerom zarzut, że kierują się w relacjach ze wschodem egoistycznym „business as usual”, sama nie będąc lepsza.
Czytaj więcej
Handel z Białorusią nie kurczy się tak mocno, jak mogłyby sugerować nakładane na Mińsk ograniczenia.
Na tym tle nerwowy ruch ministra Kamińskiego, który nagle, bez zapowiedzi, zamknął przejście w Bobrownikach (usłużni urzędnicy szlabany położyli już o 8 rano, choć decyzja miała obowiązywać od godzin południowych), w Mińsku mógł wywołać najwyżej irytację. Na miejscu zaś uzasadnione protesty. Bo taka nagła, nieprzygotowana decyzja bije przede wszystkim w zwykłych ludzi, przedsiębiorców, przewoźników, partnerów handlowych po obu stronach granicy.
W biznesie, czego obecny polski rząd nigdy nie rozumiał, liczy się przede wszystkim pewność obrotu i przewidywalność, co oznacza, że w relacjach z Białorusią można sięgnąć po najcięższe nawet sankcje (do czego namawiam), byle o nich poinformować z wyprzedzeniem, dając szansę na wypowiedzenie umów, przerwanie relacji handlowych czy choćby zawrócenie ciężarówek do bazy. Nic takiego się nie wydarzyło.